domową pizzą na imieninach syna i wnusia . Pyszna była , a ja od wczoraj czułam się marnie i nie miałam apetytu. Korzyść jedyna z tej imprezy taka, że jakoś lepiej się czuję. Przestały mnie boleć kości i mięśnie. Już myślałam, że mnie jakaś infekcja dopadła ale nie. Za to najedzona jestem na trzy dni do przodu , a spróbowałam tylko po małym kawałku z trzech rodzajów które synowa zrobiła. Tak poza tym byłoby całkiem miło gdyby nie Szwagroscy. Jak to oni , kościół i choroby, w porywach teorie spiskowe (nie uwierzycie - Eurowizja i otwarcie olimpiady w Paryżu ma bezpośrednie przełożenie na powodzie w Czechach i w Polsce). Żadne argumenty do nich nie docierają , nawet nie przyjmują do wiadomości , że można mieć inne zdanie. Słuchać tego nie szło. Tak poza tym , to snułam się dziś bezproduktywnie po domu niczym mara po piekle i przysypiałam jak tylko przysiadłam na chwilę. Zdecydowanie to nie był dobry dzień . Ale co tam , jutro jeszcze dzień wolny, rano pojadę do matki i po rogale świętomarcińskie, poświętujemy jak na Wielkopolskę przystało , podjedziemy na krótko na działkę i będzie lepiej.
Uważaj na siebie. Raczej skup się na rogalach i odpoczynku. Może pogoda Cię zdołowala. Ale jak jesz, jak to mówią Włosi, to dobrze będzie. Buziaki
OdpowiedzUsuńUważam, pewnie miałam jakiś słabszy dzień . Wyśpię się i będzie dobrze. Jak V ? Buziaki!
Usuń