I nieprawdopodobny wręcz pokaz świateł. Od laserów i reflektorów po iskry sypiące się z pałeczek perkusistów, pochodnie i żywy ogień płonący na dłoniach artystów, zimne ognie oraz błękitne gwiazdy zapalające się na gorsecie sukni Amelii Binghtman - młodszej siostry Sary . Coś niesamowitego ! Tym razem była to duża impreza. Odbyła się na terenie targów poznańskich , ale nie w Sali Ziemi a w jednym z największych pawilonów wystawienniczych . Sala była wypełniona po brzegi. Koncert zaczął się punktualnie ostrym , metalowym intro a po nim i powitaniu przez lidera zespołu zgasły światła , z mroku wyłoniły się postacie w czarnych habitach i zabrzmiał utwór "The sound Of Silence " ( Brzmienie Ciszy) . Przez salę przetoczył się szmer uznania i krótkie , wyciszone oklaski . Sala wysłuchała tego utworu w absolutnej ciszy - chyba nie tylko mnie skojarzyło się ubiegłoroczne zabójstwo prezydenta Gdańska . A potem już był ostry rock , uzupełniony płynnym ruchem postaci w habitach , na tle obrazów a to krajobrazu , a to gry świateł , a to laserów, padającego śniegu czy też chmur. Amelia , na przemian śpiewała pięknym sopranem do złudzenia przypominającym głos siostry , grała na bębnach i elektrycznej gitarze ! Nie muszę pisać ,że każdy utwór publiczność nagradzała owacjami. Po godzinie ogłoszono 20 minutową przerwę . Po niej klimat występu się zmienił . Przyszła kolej na lżejsze i pogodniejsze utwory w tradycyjnej konwencji preferowanej przez zespół. Artyści zmienili habity na jasnoszare , sformowali zwarty murek i posłużyli za tło. Najpierw oświetleniowcy tak pokierowali światłem ,że ich szaty zaczęły przypominać królewskie płaszcze ,wielokolorowe ornaty ozdobione krzyżami i złoceniami , by na koniec tego pokazu wydobyć obraz , który do złudzenia przypominał ilustrację z bogato zdobionego , średniowiecznego manuskryptu . Chór oczywiście wykonywał swoje utwory w trakcie tych iluminacji. Następny utwór był poświęcony historii zespołu. Na tle habitów wyświetlono czarno-biały film o zespole. Do tej pory jestem pod wrażeniem . Były jeszcze utwory śpiewane ze środka sali bez mikrofonów , a capella i solówki Amelii , country , klimaty irlandzkie i gościnne występy . I tu ciekawostka; pamiętacie jak pisałam o soliście, który towarzyszył Sarze Bringhtman, obdarzonym niezwykłym głosem , kontratenorem w zakresie sopranu koloraturowego ? Otóż ten młody człowiek Narcis Ianau dołączył do zespołu . Nie wiem czy zostanie z nimi na stałe, czy tylko do końca trasy jubileuszowej , ale jego występ sprawił ,że nagrodzono go burzą oklasków na stojąco. Śpiewał sam , w duecie a Amelią i z towarzyszeniem chóru. Koncert zakończył się pięciokrotnymi bisami. Dotąd nie możemy wyjść z podziwu nie tylko nad umiejętnościami wykonawców , ale też kunsztem oświetleniowców . To było coś pięknego ! Ja jestem podwójnie usatysfakcjonowana , bo rockowe klimaty bardzo lubię , a nietypowe aranżacje tym bardziej . A tu było i jedno i drugie i na dodatek wykonane z rozmachem ,profesjonalnie i perfekcyjnie. Było na co popatrzeć i czego posłuchać .
Postaram się znaleźć jakiś kawałek z trasy koncertowej i zamieścić , ale to nie łatwe .
A poza tym ; drogie Babcie obecne i przyszłe , drodzy Dziadkowie obecni i przyszli , najlepsze życzenia ! Dziś przecież nasze święto !
p.s. A propos dziadków to widziałam kiedyś jednego , na oko pod 80-tkę w koszulce z napisem :
"PAN BÓG NIE MOŻE BYĆ WSZĘDZIE , DLATEGO STWORZYŁ DZIADKA" - nie mogłam się nie uśmiechnąć .
Swietnie to opowiedziałas. Musialo być przeciekawie. I pewnie nie ostatni koncert w tym roku. A stworzenie dziadka a zwlaszcza babci to bardzo udany pomysł Pana Boga. :)
OdpowiedzUsuńZapewniam, że było ! Babcia i dziadek to prawdziwe instytucje przecież !
Usuń