już kiedy robiłam porządek w rodzinnym domu . Tak się nad tym dziś trochę zastanawiałam. Wyszło mi ,że dawno , dawno. Wyglądało to jednak trochę inaczej , pewnie dlatego ,że robiłam to często od 12 roku życia licząc , kiedy to w ogóle przejęłam prowadzenie domu , z wyłączeniem prania . Pranie to jednak było wyłączone z premedytacją , bo odkryłam ,że jak chce mieć spokój i nie narażać się na szykany ze strony matki, to wystarczyło , że włączyłam muzykę klasyczną cięższego kalibru , np. koncerty skrzypcowe Bramhsa , albo coś Griega i działało nie zawodnie . Najdalej po trzech minutach matka wpadała do łazienki, zatrzaskiwała drzwi i uruchamiała pralkę Franię , a ojciec po 15 minutach wychodził na spacer . No może tylko jak leciała muzyka Griega to nie, bo to akurat lubił. Gotowanie i sprzątanie zaliczałam regularnie, chociaż szaf rodziców nie ruszałam , bo nie moje . Co tam po kątach trzymali to inna sprawa . Wszelkich mniej lub bardziej potrzebnych klamotów zbierających kurz i zawadzających było w nadmiarze zwłaszcza na przełomie lat 70-80-tych , kiedy w sklepach nic nie było , a ludność opanowała mania gromadzenia na zapas. Matce się udzieliło i znosiła do domu co popadnie . A potem wyprowadziłam się z domu, zajęłam swoimi sprawami i porządkami zajął się mój ojciec . Dopiero po jego śmierci porządkowałam jego papiery , szafa z narzędziami i częściami do dziś stoi jak ją ojciec zostawił i tylko czasem moje wnuki odkryją jakieś "skarby" po pradziadku. Od kilku miesięcy ile razy do matki zaglądałam mówiłam jej ,że ma posprzątać . I nawet nie chodziło mi o to , żeby odstawiała wszystkie meble i przetrząsała wszystkie kąty. Niechby zrobiła rzeczy najpotrzebniejsze ; pomyła naczynia, zlewozmywak, kuchenkę , pozamiatała i zmyła podłogę , wyszorowała umywalkę i sedes i tp. Czasami synowie wpadali z odkurzaczem piorącym , żeby babci wyczyścić dywany , parę razy odmalowali jej ściany i szafki w kuchni , coś tam ponaprawiali jeśli było trzeba . Długo zresztą nie było potrzeby robić czegoś więcej, ale mniej - więcej od roku matka przestała w ogóle robić cokolwiek . Raz czy drugi coś tam sprzątnęła więc specjalnie jej nie poganiałam . W końcu stwierdziłam ,że skoro nie słucha , to zrobię porządek sama. Zaopatrzyłam się w różne płyny myjące , kupiłam wiaderko i mop słusznie zakładając , że może niczego nie mieć , albo mieć w stanie kwalifikującym się na śmietnik. Wzięłam kilka dużych worków na śmieci, gumowe rękawice i fartuch i pojechałam do niej około 16.30. Zdziwiła się i najpierw myślała, że jej tylko chcę wiaderko z mopem sprezentować , ale ja założyłam fartuch i ruszyłam do roboty . Jak tylko złapałam koszyk zakupowy to od razu zawartość wylądowała w worku : pudełka po lodach , po margarynie ( nie umyte) słoiki ( j/w) i sto tysięcy foliowych reklamówek + skorupy po jajach . No to zaczęłam po kolei , gdzie nie zajrzałam to samo : śmieci, śmieci i jeszcze więcej śmieci ; wszędzie: w szklankach , w garnkach , doniczkach , w szafie z jedzeniem , w lodówce , gdzie nie zajrzałam to wszędzie coś . Przez pół godziny darła się na mnie ,że co ja robię , oszalałam i to wszystko jest potrzebne , potem się obraziła i poszła do pokoju. Nie odezwała się do mnie ani słowem , aż się chwilę zastanawiałam co tam się dzieje. Przez pięć godzin szorowałam kuchnię i łazienkę . Wyrzuciłam dwa 120 litrowe worki różnych śmieci ; reklamówek , połamanych pudełek i pojemników , foliówek ze spleśniałym chlebem , skorupami od jaj , butelek po napojach i lekach, pojemnikach z resztkami farb z remontów, które pamiętały mojego ojca i Bóg wie czego jeszcze. Do tego jeszcze parę pomniejszych worków . Na koniec jeszcze wyszorowałam lodówkę , bo półki aż się lepiły . Istne wysypisko śmieci. A z braku czasu nie wyciągałam jeszcze zawartości szafek kuchennych i nie sprzątałam w pokojach . Kiedyś to zrobię . Matka nigdy się do domowych prac nie przykładała, jak jeszcze mieszkałam w domu to sprzątał albo ojciec , albo ja , ale to do czego doprowadziła mnie przerosło. W różnych kątach za szafami znalazłam bluzkę , komplet do obcinania paznokci , jakieś dziesięć ręczników i ścierek kuchennych , podstawki pod szklanki do herbaty z czasów PRL-u i kilka pokrywek . I tak sobie myślę , że to już nie jest normalne, to jakaś choroba , albo demencja starcza w jakiejś absurdalnej formie. Z drugiej strony , są tacy , którym się wciąż wydaje, że ich ktoś okrada i liczą poszewki w szafie - jak babcia mojej przyjaciółki , to mogą się i tacy trafić co zbierają śmieci ... I chyba coś w tym jest , bo jak już wystawiałam za drzwi worki to coś zaczęła krzyczeć ,że jak ja mam to na śmietnik wynosić , przecież ktoś będzie te worki otwierał i oglądał co tam jest w śmieciach .Odpowiedziałam jej ,że płaci za wywóz śmieci więc nikomu nic do tego co jest w worku , ale jak się potem zastanowiłam , to kto wie czy nie w tym właśnie problem , że ma jakąś fobię na tym tle, no bo póki chodziła na działkę to za każdym razem znajdywałam jakieś śmieci , a to zakopane, a to popalone, poupychane w krzaki. Jak to razem do kupy poskładać to wszystko na to wskazuje, że jednak fobia.
W każdym razie obraza majestatu , po tej wczorajszej zadymie matka przez pół roku się do mnie nie odezwie . Obraziła się śmiertelnie. Efekt taki, że w kuchni zrobiło się więcej miejsca ; można przejść i nie grozi to urazem . kręgosłup mi wysiadł przy tej robocie , do teraz mnie boli . Okaże się jak się to wszystko skończy, jak ją znam to najdalej za tydzień będzie tak samo jak było.
A wiesz, że miałam Ciocię, najmłodszą siostrę Mamusi, ktoŕa też w pewnym momencie swego życia "zachorowała" chyba na zbieractwo. Doszlo do tego, że Ona, Wujek, Dziadek i ewentualni Goscie, przeciskali się jakby ścieżkami między zwałami rzeczy i sprzętów!
OdpowiedzUsuńKoszmarnie ! rzeczy rzeczami, ale w przypadku mojej matki to są zwyczajne śmieci, boję się ,ze to się źle skończy .
UsuńNiestety i tak się starcza choroba objawia. Musisz trzymać rękę na pulsie. Może jakas pani raz w tygodniu do sprzątania. Bo Ty się zajedziesz.
OdpowiedzUsuńTeż myślałam , że chyba kogoś zatrudnię ale jak znam życie to nie przejdzie . Matka nie pozwoli jej tknąć czegokolwiek i nerwowo ją wykończy . Muszę po prostu pilnować i raz po raz sama ogarnąć .
Usuń