zapłakane, zalane strugami deszczu i szare . Dawno już nie było takiej pogody 1 listopada. Stary cmentarz emanował jak zawsze spokojem . Atmosfera sprzyjała wspominaniu i modlitwom i nawet drobny kapuśniaczek i zimna mżawka nie przeszkadzała. Odwiedziliśmy grób mojego ojca , najstarszego wnuczka i pradziadków męża .U wejścia kibice Lecha kwestowali na renowację nagrobków Powstańców Wlkp. Oczywiście wsparliśmy akcję. Potem pojechaliśmy do domu na obiad i na drugi cmentarz. Akurat skończyło się nabożeństwo i ludzie już się porozchodzili. Lało , akurat trafiło na największą ulewę . Zapaliliśmy znicze na grobie dziadków męża i jeszcze kilka małych lampek , dla dalszych krewnych i znajomych , tym razem tak bardziej symbolicznie . Nie dało się chodzić po cmentarzu , nawet parasol nie dał rady . Zmokliśmy jak przysłowiowe kury. Resztę dnia spędziliśmy tradycyjnie na kawie u teściowej . Jakoś tak się utarło na przestrzeni dziejów , że po wizytach na cmentarzu spotykamy się całą rodziną u teściowej.
Wieczór mija nam jak zwykle. Przy dzbanku herbaty i muzyce. Dziś poezja śpiewana .
Zostaliśmy zaproszeni na występ chórku naszej wnuczki . Koncert jest 10 listopada. Oczywiście musimy na nim być .
Na Śląsku po porannej mżawce świeciło słońce co sprzyjało odwiedzaniu grobów.
OdpowiedzUsuńTo samo miałam napisać. Dzień był wyjątkowo ładny i sprzyjał spacerom.
UsuńTym razem trafiło na nasz fyrtel - zwykle u nas bardzo mało opadów ,no to kiedyś musiało popadać .
Usuń