na poduszki wyszły dzis spod mojej ręki . Szyłam przez całe popołudnie . Skróciłam małżonkowi spodnie i uszyłam , co miałam w planach . Ładnie wyszło . Tak poza tym , to kręciliśmy się przez resztę dnia . Rano pojechałam do matki jak co dzień zmierzyć ciśnienie , a po obiedzie zabrałam się do szycia , około 16 .00 wybraliśmy się na przejażdżkę rowerami , potem na działkę zawieźć paliwo do kosiarki , a jeszcze później do pobliskiego lasu , a właściwie to do tego co kiedyś było lasem , a dziś leczy rany po nawałnicy z 2017. Po drodze jeszcze zaliczyliśmy myjnię . Wreszcie wiem jakiego koloru mam auto. Oczywiście wiem , żartuję sobie trochę , bo myję je kiedy naprawdę tego wymaga , a poza tym to auto pracuje więc na częste pucowanie nie ma czasu . Chwalę sobie taki aktywny relaks, zwłaszcza, że znowu boli mnie szyja i plecy .
Tylko pochwalić. I pożytecznie i przyjemnie i zdrowotnie. Oby pogoda dopisała, to i humor nam wróci. Ja mam sporo do naprawek i szycia, ale jakoś weny mi brak. Musi mnie dopaść ta wena. Wtedy się zabiorę za wszystko co czeka. Mam w planie jedne spodnie zamienić na szorty z mankietami. Może tego lata zdążę. 😃
OdpowiedzUsuńUsciski
Takie drobne naprawy na razie sobie darowałam, przyjdzie pora i na nie. U nas pogoda majowa . Nie jest gorąco , ale słonecznie . Mnie pasuje
UsuńMoją maszynę dawano temu dałam Synowej. I już nic nie muszę szyć! 😉
OdpowiedzUsuńAle i tak podziwiam, że zawsze Ci się chce!
Też nie muszę niczego szyć , bez problemu da sie wszystko gotowe kupić , ale ja mam hopla na tle obrusów więc jak mi w oko wpadnie ładny materiał , to kupuję i obszywam
Usuń