Co kraj to obyczaj jak mówią i choć
Czesi są jedną nacją z nami - słowiańską, to jednak odbiegają od nas
mentalnością i to widać niemal na każdym kroku.
Są pragmatyczni, dobrze zorganizowani, umieją wykorzystać swój potencjał
, nie boją się postępu ; są światowi ,może trochę kosmopolityczni. I choć
historia jest u nich widoczna niemal na każdym kroku i w każdej dziedzinie
życia ( przynajmniej w Pradze, bo to przecież historyczne miasto) żyją
przyszłością . Robią to zupełnie inaczej niż my ; systematycznie i po woli
budują swoją pozycję, nie zagłębiając się w zaszłości historyczne i nie
obawiając utraty tożsamości narodowej . Są silnym, pewnym swojej wartości
narodem – czego niestety o nas
powiedzieć nie można . Takie wrażenie
odniosłam patrząc jak funkcjonują. Może w małym zakresie ograniczonym do
turystyki i wszystkiego co z tym związane , ale jest to jednak jakiś przykład.
Podejrzewam , że w innych branżach jest podobnie . Nie boją się obcych. Oprócz turystów z niemal
wszystkich krajów świata , w Pradze spotkaliśmy mnóstwo Afrykanów,
Filipińczyków, Azjatów i Arabów pracujących tam po prostu; w sklepach,
restauracjach , muzeach, obsługujących atrakcje turystyczne czy sprzedających
lody. Na przykład obsługa rejsów po
Wełtawie pochodziła z Nigerii. Jeden z nich zresztą nawet mówił trochę
po polsku. Jakoś nie wpadają w panikę przed obcokrajowcami , nie krzyczą o
gwałtach , wynaradawianiu i zaniku tożsamości.
Nikomu też nie przeszkadzają ludzie o innej orientacji. Spacerując po
mieście nie jedną taką parę spotkaliśmy .
Miasto jest bardzo czyste mimo milionów ludzi wciąż się tam
przemieszczających . Po uliczkach i zaułkach jeżdżą bez przerwy mini-
śmieciarki i opróżniają kosze , przy okazji kierowca zamiata jeśli coś leży , a
kosze do śmieci stoją dosłownie co 20m . Nie ma bilbordów i szyldów szpecących
miasto. Jeśli są to naprawdę nie liczne a przeważnie nawiązujące do charakteru
danego miejsca , stylizowane na stare , pasujące do wystroju czy fasady
budynku. Nie słychać też głośnej muzyki . Jeśli pojedzie się u nas do jakiegoś
miasta turystycznego z każdego miejsca wydzierają się głośniki. Jakby
rywalizowali, które stoisko będzie głośniejsze i oczywiście ,na każdym coś
innego co w efekcie daje nieopisany zgiełk. Tam tego nie ma. Muzykę owszem
słychać ale w tle i na tyle cichą, że
„dotyczy” tylko miejsca, w którym akurat się przebywa . Parę kroków dalej od
wejścia już nie. Tak było na przykład przy Muzeum Mostu Karola . Muzykę
słyszeliśmy tylko przy wyjściu ze statku, w wirydarzu i przed samym wejściem do
muzeum. Kilka metrów dalej na placu już
nie. Podobnie w restauracjach. Muzyka jest ale dyskretna i nie przeszkadza w
rozmowach.
Czesi mają świetne pomysły na promowanie się i patenty na reklamę; Jak
wspominałam , nie ma chińszczyzny . Na
stoiskach i w sklepikach pamiątkarskich
, królują wyroby miejscowe. Na każdym kroku podkreśla to każdy
sprzedawca. Dużo jest też wyrobów
rzemieślniczych . Faktycznie figurek w rodzaju naszej osławionej ciupagi
i seryjnie produkowanych w Chinach figurek Matki Boskiej świecących albo
robiących za bidon do wody święconej, czy plastikowych ,różowych zwierzaków itp. nie
widziałam w ogóle, choć pewnie i takie koszmarki by się gdzieś znalazły.
Czesi słyną z produkcji szkła i jak zauważyłam szczycą się tym . Zaobserwowałam
nieopisaną ilość sklepików i galerii oferujących szkło ; od typowo użytkowego
poprzez wyroby artystyczne, ręcznie cięte kryształy , po miniaturowe „ szklaczki” jak je nazywamy i od
dawna kolekcjonujemy ( były nawet figurki Sąsiadów ze szkła i Krecika też). Z
takich ciekawostek pamiątkarskich mnie zaintrygowały szachy ( grywałam kiedyś
namiętnie z ojcem ) , ręcznie wykonane z odlewanymi z metalu figurami, bardzo
starannie pomalowanymi i nawiązującymi do zdarzeń historycznych ; słynnych
bitew , wydarzeń i legend z historii Czech i nawet II wojny. Kosztowały fortunę
; po kilka- kilkanaście tysięcy koron. Jednak jakość tego i sam pomysł z
pewnością warte były tej ceny. Produkty
pamiątkarskie to jedno , ale są i inne pomysły; np. restauracje . Większość z
nich serwuje dania kuchni czeskiej i miejscowe piwo . Niemal , w każdej są
jakieś gratisy , jak ten bilet na karuzelę .W pizzerii gdzie jedliśmy kolację
dali nam kupon na 15% rabatu na zakup biletów na wystawę zlokalizowaną w
sąsiedniej bramie ( z braku czasu już tam nie dotarliśmy) ,za zakup np. dwóch obrazków zamiast jednego dostajesz
upust 120 koron , kupujesz całodzienny bilet do metra, możesz jeździć i innymi
środkami komunikacji miejskiej i masz taniej niż wykupienie 2 biletów
jednorazowych . Takich mniejszych i
większych udogodnień jest mnóstwo i praktycznie wszędzie.
Złoto było kolorem
dynastii Przemyślidów - założycieli Pragi , złoto jest też kolorem Pragi
dziś -kilka wieków później. Czeskie szkło wręcz nim ocieka, złoto znajdujemy na
rzeźbach, w kościołach , sklepowych witrynach , architektonicznych detalach –
dosłownie wszędzie . „Złota Praga” – mawiano i chyba do dziś się mawia i jest
to określenie w pełni uzasadnione. Złotu
nanoszonemu na przedmioty użytkowe i dekoracyjne muszę parę słów poświęcić. Przede wszystkim szkło ; w bajkowych kolorach od mlecznej bieli , po głęboką czerń , wszelkie odcieni czerwieni , burgundu, kobalty , zielenie brąz i nieprawdopodobne odcienie turkusu od jaśniutkiej błekitnej laguny ,po głęboki odcień wzburzonych morskich fal . Wszelkie możliwe kształty i przeznaczenia ; filiżanki, wazony, patery, , misy, kieliszki , puchary , przedmioty artystyczne , ozdoby. Jest wszystko w wielkim wyborze . To wszystko precyzyjnie ozdobione złoceniami . I nie są to delikatne złote paski , ale całe ornamenty , przywodzące na myśl Bizancjum , bogate dwory arabskich szejków czy hinduskich maharadżów, czy wręcz baśnie z 1000 i jednej nocy . Na pierwszy rzut oka kicz. Z pewnością nie jestem miłośniczką , ani złota , ani nadmiernej ilości zdobień , ale robi wrażenie i ma swój niepowtarzalny styl i urok. Niektóre zestawienia kolorystyczne są niesamowite , jak ciemna zieleń , karmazyn czy kobalt . Jednak najciekawsze są turkusy . Nie miałam pojęcia , że turkus tak idealnie komponuje się ze złotem , dając efekt jednocześnie delikatny i kontrastowy . I oczywiście czerń . Czerń i złoto , to jedno z najpiękniejszych połączeń kolorystycznych jakie istnieją , w przypadku czeskiego szkła , dosłownie rzucają na kolana . Z punktu widzenia ezoteryki połączenie bardzo niebezpieczne .Może przysporzyć właścicielowi kłopotów. Dlaczego - wyjaśnię może przy innej okazji . Tak czy inaczej bibeloty z czarnego szkła zdobionego złotem robią wrażenie . Może kiedyś sobie jakiś drobiazg kupię ( wiem , wiem dopiero co pisałam o niebezpieczeństwie , ale pomarzyć można , co nie ? ) .
Reszta ciekawostek i fotki jutro .
Ciekawe spostrzeżenia,choć w totalny zachwyt nad państwem czeskim nie wpadałabym. Maja oni swoje problemy nie mniejsze niż my. O tyle jednak są szczęśliwsi, że nie mają PIS-u:)
OdpowiedzUsuńA kto nie ma problemów ? Z pobytu w Pradze mogę tylko wyciągnać wnioski w temacie funkcjonowania i organizacji. Tak poza tym czytam i mamy też trochę zawodowych kontaktów z Czechami więc mam i inne obserwacje, widzę pewne różnice. Co do jednego się zgadzam - są szczęśliwsi , bo nie nie mają pisu.
UsuńŚwietnie opowiadasz. czekam na ciąg dalszy.**
OdpowiedzUsuńDziękuję ! I tak jeszcze o jedenej ciekawostce zapomniałam. Dodam przy kolejnych fotkach
Usuń