Za oknami szaleje zamieć , jakiej nie było od co najmniej 6 lat . Nawet cyfrowy polsat przestał działać ; bo talerze zasypał śnieg. Zapowiadają też silne wiatry , nawet jakiś orkan. Oby nie było powtórki z 11 sierpnia ubiegłego roku. Jazda po mieście prawie nie wykonalna , chyba ,że z prędkością pół km/godzinę.
Mamy więc wieczór bez telewizji. Mężuś ogląda z dysku filmy dokumentalne o marynarce. Może być , w sumie też mnie to ciekawi. Ja jednak nie skupiam się na filmie , ot tak tylko rzucam sobie okiem. Trochę buszuję po cyberprzestrzeni w poszukiwaniu inspiracji łazienkowych , a jak mi się znudzi to poczytam albo może przerobię kapelusik albo po prostu sobie posiedzę na kanapie popijając gorącą herbatkę.
Na niedzielę zaprosiłam młodzież na obiad. Dzień babci i dziadka przecież . Jeszcze nie wiem co przygotuję, może wołowinę z mandarynkami , albo jakiś gulasz z kaszą , zobaczę , ale na pewno upiekę chruściki . "Chodzą za mną " od jakiegoś czasu a wszyscy je lubią .
A tak poza tym , to nic specjalnego .
Straszysz tymi nawalnicami. Mam nadzieje, ze bedzie dobrze...
OdpowiedzUsuńNie było najgorzej , przynajmniej u nas. W innych rejonach Kraju wiało bardziej.
UsuńCzytałam o tej Fryderyce. Dobrze że u Was nie było tak zle. A chrust też bardzo lubię. Dzień Dziadostwa zapowiada się fantastycznie. Buziaki
UsuńI całe szczęście , jeden kataklizm na rok wystarczy
Usuń