babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 24 marca 2012

24.03.2012 Miły dzień

minął szybciej niż bym chciała. o 11.00 wyjechaliśmy z domu , dokładnie w południe podjechaliśmy pod poznańską Arenę . No a potem ... Potem już był pełny zachwyt przy niemal każdym stoisku.  Wydaliśmy majątek , ale obłowiliśmy się nie źle ( a co , raz w roku można ) . Jutro wrzucę kilka zdjęć , bo muszę je uporządkować . Kolekcja powiększyła się o niebywałej urody agat w kolorze szarym  - jeszcze takiego nie spotkaliśmy, drugi mały agat zielonkawo - biały, fuchsyt oplizujący zielono i żółto, niebiesko-szary kianit , bryłkę labradorytu mieniąca się jak najpiękniejsza macica perłowa, przecudny okaz malachitu - nieszlifowany o pięknej połyskującej jedwabiście strukturze, szczotkę  kryształu górskiego ( mamy już kilka ale pojedyncze kryształy) , kalcyt pomarańczowy , zabarwiony na brązowo selenit , który wygląda jak jakaś  futurystyczna rzeźba i oczywiście nie mogło się obyć bez naszyjnika . Tym razem skromnie , bo mały sznureczek cyjanitu - ale jednak egzemplarz kolekcjonerski. - dotąd nigdy tego kamienia nie spotkaliśmy.  I prawdziwy biały kruk ; bryłka niezwykle rzadkiego, bo opalizującego na czerwono spektrolitu . Zwykłe okazy opalizują na niebiesko.Były jeszcze prawdziwe wyjątki : kwarc tytanowy, aqua aura, kwarc anielski , azuryty , moje marzenie czyli moriony i nawet naszyjniki ze spineli ( jeden z moich kamieni zodiakalnych, czarny z metalicznym pobłyskiem i zimny jak szczyty północnych gór) i labradorytów. Niestety miały swoją cenę , a na aż takie wydatki się nie nastawialiśmy. Może kiedyś ... "Na następnej giełdzie tez trzeba coś kupić " jak powiedziałam jednemu z wystawców. Zauważyliśmy,ze giełdę odwiedzają te same osoby. Dość wąskie grono i zaczynamy się rozpoznawać. Mężusiowi spodobał się podwójny sznureczek czystej wody szmaragdów  wielkości łebka od szpilki ale cenę miał bajońską więc zrezygnowaliśmy. Może kiedyś , jako lokatę kapitału.? Bo przecież bala bym się w czymś takim wyjść na ulicę. Szmaragdy jednak uwielbiam i wisior w kształcie kwiatu z płatkami ze szmaragdów indyjskich ,  który dostałam na urodziny noszę często nawet do pracy. 
No i zapomniałabym , o "szklaczkach" czyli miniaturowych figurkach z kolorowego szkła. Największy ma 2,5cm . Kupiliśmy ich kilka , bo po prosty nas urzekły. Parę lat temu mężuś przywiózł mi z jakiejś służbowej podróży  taką  żabkę a teraz dołączył do niej jeż, ptaszek, kot, hipopotam i zajączek. Dostałam tez szklanego kotka trochę większego - to tak w ramach rekompensaty, bo na razie nie możemy mieć żywego, no to niech będzie choć atrapka. 
Po wyjściu z giełdy , pojechaliśmy do Castoramy, popatrzeć co by tam jeszcze do remontu kuchni nam się przydało. No powiedzmy,że parę rzeczy nam w oko wpadło, ale temat otwarty; obawiam się,że długo potrwa zanim ustalimy wspólny front. W barze przy Castoramie zjedliśmy pyszny obiad ( nie przypuszczałam ,że w takim barze może być takie świetne jedzenie - mizeria , po prostu mistrzostwo świata), a potem wstąpiliśmy do cioci i wujka . Ot tak bez zapowiedzi. ucieszyli się bardzo , choć ciocia przeżyć nie mogła, że nie ma nic słodkiego, bo też była na giełdzie więc nie miała czasu piec placka.  Jak to się stało,że się nie spotkaliśmy ? 
A teraz dzień kończymy  kieliszkiem doskonałego Porto .
Jutro więcej fotek. 

2 komentarze:

  1. My co roku odwiedzamy giełde minerałów w Lwówku Śląskim. Trudno oprzeć się kamyczkom.

    OdpowiedzUsuń
  2. My co roku robimy zakupy w Lwówku Śląskim. Kamyki cudne;)

    OdpowiedzUsuń