Urwanie krawatki – jeśli chodzi o pracę. Tak poza tym to zaszalałam ; kupiłam sobie ciuch na wyjazd na firmowa imprezę. Jeszcze jeden i nie wiem już , który w tym roku.. W życiu sobie tylu ciuchów w jednym roku nie sprawiłam co w tym . Trochę gryzie mnie sumienie, bo mogłam tę kasę na remonty przeznaczyć , ale z drugiej strony , też mi się coś od życia należy. Żakiet i rybaczki z grubej bawełny w kolorze ecru są bardzo eleganckie. Sęk w tym ,że ja w tej chwili w niczym elegancko nie wyglądam , kilogramy jak miałam tak mam w nadmiarze, nie pomagają żadne wędrówki z kijkami ani linea 40+ ( po tym zresztą dostałam apetytu na słodycze więc jeszcze gorzej) czy inne Bio - coś tam. Tak czy inaczej , ciuszek jest ładny i bardzo w moim stylu. Fryzjerka podcięła mi ładnie i stylowo włosy – jakoś będę wyglądać. Jakoś … No i frajda z kupowania w klimatyzowanym , markowym salonie też się liczy. Żadnego namolnego łażenia za klientem i patrzenia na ręce , brak rozmiaru – żaden problem - sprowadzimy , telefon z informacją ,że już czeka , nawet w dwóch wersjach – do wyboru , rabaty dla stałych klientów ; a przecież wcześniej tylko kupiłam mężusiowi dwie koszule i krawat. Trzeba coś dopasować , przeszyć guzik , albo coś skrócić , też żaden problem ,robią na miejscu . No luksus !
A dziś Dzień Dziecka . Dla maluszków będą prezenty chrapiące zajączki i książeczki ( a jakże , babcia z dziadkiem starej daty i do słowa pisanego wnusiątka od małości przyzwyczajają ) . Młodzież zaprosiliśmy na domową pizze . Czeka mnie trochę pracy , ale co tam , niech mają swoje święto.
Zanosi się na burzę ...
Aby coś było widać po kijkach trzeba chodzić systematycznie kilka miesięcy! Nie zrażaj się! :-))))
OdpowiedzUsuń