i nie wiadomo kiedy się skończy . Może dopiero nad ranem , a może jutro w południe . Było co zjeść i co wypić , zarząd zadbał o jedzonko z grilla i pyrę z gzikiem i nawet gar grochówki ugotowali. No i słodkiego było mnóstwo . Jedna z działkowiczek zrobiła nawet szyszki z ryżu preparowanego. Pamiętacie ten przysmak z PRL-u ? Ja przygotowałam bułeczki serowe ( przepis podam na końcu) i słoiczek miodziku do tego . Ułożyłam na tacce słoiczek z miodem , drugi z mini-łyżeczkami do nakładania miodku i udekorowałam to wszystko bukiecikami kwiatków z łąki. Ładnie to wyszło i nie chwaląc się tylko moja taca była udekorowana . I wiecie jak to jest "bo wszyscy krzakowcy to jedna rodzina" trawersując piosenkę . Od razu wszyscy na "ty" i od razu na wesoło. Posiedzieliśmy tam aż do 17.30 , ale to nie był koniec imprezy . Stopniowo docierali inni , część wracała na swoje działki , a potem znów na imprezę , grała muzyka - nie z mojej bajki co prawda , ale przecież chodzi o dobrą zabawę. Jak odchodziliśmy zaczynały się tańce. W innych okolicznościach pewnie posiedzielibyśmy dłużej , ale za cztery dni wyjeżdżamy i trzeba było trochę pozbierać plony. Plany mieliśmy na dziś konkretne ale nie wiele z tego wyszło. Zresztą i tak było bardzo gorąco , ponad 30 stopni więc nie specjalna pogoda do pracy . Obcięłam tylko lawendę i pozostałe po łubinach badyle , podlaliśmy działkę , zerwałam ogórki i pomidory oraz 2 okazałe cukinie i pora była wracać . W sumie nie wiele tego , ale poznanie się z ludźmi też ma swoje znaczenie , nie samą robotą żyją krzakowcy.
I jeszcze obiecany przepis na bułeczki - podobnie jak cynamonowe gwiazdki również z roku 1918 , z książki kucharskiej mojej babci.
Na 1 porcję ok 10-12 bułeczek - można powielać ile się chce albo robić je "na oko"
20 dkg białego sera twarogowego
1 łyżka masła lub margaryny
1 jajo
1 łyżka cukru
20 dkg mąki
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli.
Ser rozgnieść , z jakiem, masłem i cukrem, dodać mąkę , sół i proszek do pieczenia , zagnieść ciasto. Formować kulki wielkości orzecha włoskiego , ułożyć na blaszce i piec w 200 stopniach jakieś 15 minut ( ale to u mnie , każdy wie jak działa jego piekarnik więc się nie upieram przy tych parametrach) . Jak już będą złocisto brązowawe są gotowe. Ja je nacinam przed wstawieniem do piecyka wtedy bardziej równo wyrastają . Najlepiej smakują jak są jeszcze letnie . Można zjadać z miodem albo konfiturą , co kto lubi.
Dziękuję, ciekawy przepis, myślałam, że będą z drożdżami, muszę kiedyś wypróbować te z Twojego polecenia.
OdpowiedzUsuńDrożdżowe też robię , ale to całkiem inny przepis , dla odmiany podpatrzony u brata mojego dziadka - przedwojennego piekarza. Przepis wypróbuj , naprawdę robi się to błyskawicznie , można się poratować , w razie niespodziewanych gości, albo jak wnuczęta mają ochotę na coś smacznego .
UsuńTeż skopiuję. Ciekawe jak to by było z ricottą. A zabawa wyglądają na przednią i z wczorajszego wpisu wiem, że trwała jak na dobrą imprezę przystało. Buziaki
OdpowiedzUsuńOj tak, zabawa trwała , my się zwinęliśmy sporo po 17.00 a impreza skończyła się o 4.00 nad ranem, jak się dowiedzieliśmy. Z ricottą pewnie też będą dobre , ale wydaje mi się , że to ser bardziej zwarty niż nasz twaróg i mogą te bułeczki być bardziej zbite po upieczeniu, ale nie dowiemy się jak nie spróbujesz.
UsuńWręcz przeciwnie ricotta jest bardzo miękka. Właśnie się bałam, że za luźna
OdpowiedzUsuń😄
Aaaa, to coś nowego się dowiedziałam, znaczy nie kupować ricotty w polskich marketach, bo to coś nie ma nic wspólnego z ricottą . To co jest u nas dostępne to zbita, twarda bryłka.
Usuń