Zdziwiłam się dziś lekko jak spojrzałam rano na kalendarz. Przecież dopiero co niedziela była. Czas pędzi niemożliwie.
Mężuś w końcu pojechał zrobić badania, rano do laboratorium a przed chwilą do rentgena. Ciekawa jestem co z tego wyniknie.
Za oknem wiosennie . Słońce świeci i temperatury na plusie . Po prawdzie to jak dla mnie dziś zaczyna się wiosna. Od środy popielcowej. Jakoś tak zawsze ten dzień kojarzy mi się z początkiem wiosny. Tak naprawdę to jeszcze nawet nie przednówek.A w lidlu już zajączki i kurczaczki na półkach , choć do Wielkanocy jeszcze kawał czasu.
Na obiad zrobiłam jak zwykle w środę popielcową pyry z gzikiem . Najadłam się jak nigdy. Zdecydowanie to mój priorytet jeśli chodzi o jedzenie. Mogłabym jeść ze trzy razy w tygodniu. Mężuś raczej by tego nie zdzierżył. Nie przepada za gzikiem.
Podciągnęłam trochę pracę przy moim pudełku na druty. Teraz się suszy. Jutro powalczę dalej a potem zabiorę się za dekoracje domowe.
Księgowa wyliczyła mi roczny podatek; wyszło nie mało. No cóż, rok był udany , obroty duże więc i podatek duży.
W sumie powinnaś się cieszyć , ze podatek duży bo jak mówisz rok był dobry :) Wiosnę chyba po woli czuć w powietrzu :)
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale jak trzeba się pozbyć bardzo konkretnej sumy to jednak boli.
UsuńJuz nawet czwartek. Tez mi ten tydzień zleciał/ Niech, juz ta wiosna bedzie bo inaczej nidgy nie zgubie tych 3 kilogramów. Buziaki
OdpowiedzUsuńBył dobry rok i to najwazniejsze. :)
Niech będzie. Nie lubię takiej zimy bez zimy.
Usuń