babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

17.04.2023 Nadal nie wiem co o tym myśleć

 Ci co częściej zaglądają do moich zapisków wiedzą, że lubię weryfikować wiadomości i opierać się na sprawdzonych źródłach . Tak i tu sprawdziłam o co chodzi z tą Mszą Trydencką . Sprawdziłam dziś w kilku różnych źródłach. Sprawdziłam też pewne sprawy związane z oprawą , bo nie lubię pisać o czymś , o czym nie mam pojęcia. Otóż uroczystość , na której gościliśmy w sobotę odbyła się w rycie trydenckim właśnie , czyli według rytuału sprzed Soboru Watykańskiego II czyli roku 1962. Nieco później było jeszcze kilka zmian i obecnie celebra najczęściej odbywa się według ustaleń  z roku 1967. Ogólnie rzecz biorąc i w wielkim skrócie rzecz ujmując jest to dość zawiły rytuał w języku łacińskim. Kto ciekaw to odsyłam do Wikipedii - jest tam dość obszernie wszystko opisane . Są i inne opisy , niektóre bardzo szczegółowe , łącznie z tym , że podają ile razy ksiądz klęka  , ile całuje ołtarz ile razy siada , wstaje i tak dalej. Nie chciało mi się wsłuchiwać w łaciński tekst zwłaszcza, że kantor nie grzeszył dykcją ,  a akustyka w kaplicy też nie była wysokich lotów . Uczyłam się kiedyś łaciny więc pewnie bym cos zrozumiała gdyby dało się wysłuchać. Z przyjemnością posłuchałam za to gry na organach i śpiewu jako takiego. Z dzieciństwa pamiętam takie msze , ale bardzo słabo. Byłam bardzo mała i zanim w ogóle zaczęłam na dobre uczestniczyć w obrządkach zmieniono język łaciński na miejscowy . Bywałam na tych mszach z babcią , nudziłam się niemożebnie. Jedyne co utkwiło mi w pamięci, to to, że babcia czytała książeczkę do nabożeństwa a ksiądz stał tyłem do wiernych. Wstęp trochę długi , ale nie chciałabym być źle zrozumiana.  No i tu muszę wyjaśnić ; rodzina należy do jakiegoś bractwa  Piusa X , jeżdżą na drugi koniec miasta do tego kościoła co niedzielę i nie tylko . Sama w sobie uroczystość nawet mi się podobała. A to ze względu na skromną oprawę ; bez podziękowań od rodziców i dzieci , wierszyków, prezentów dla księży i innych fajerwerków. Po prostu , grupka dzieci w trakcie nabożeństwa przyjęła sakrament, ksiądz wygłosił krótkie kazanie dla dzieci i na tym koniec. Nie zmienia to faktu, że samo to bractwo czy cokolwiek to jest ma znamiona sekty. Już sam fakt, że kobiety owijają głowy szalami czy też mantylkami , nawet małe dziewczynki, te które przyjmowały Komunię również i nawet młodsze. Kobietom i dziewczynom nie wolno chodzić w spodniach ,bawić się autkami, dzieciom w ogóle-  czytać bajek czy książek fantazy i właściwie wszystko czemuś  podporządkowane; życie - religii ,żona - męzowi. cała egzystencja zatopiona w religijnych praktykach a myślenie ograniczone do tego co związane z modłami. Każda rodzina , która tam była  na nabożeństwie-wielodzietna . A to nie wszystko; kobiety i mężczyźni stoją czy siedzą w kościele osobno . Wprawdzie na uroczystości się to akurat wymieszało , bo pewnie goście z poza bractwa  o tym nie wiedzieli, ale nas uprzedzono. Nie zastosowaliśmy się . Przysiedliśmy w ostatniej ławce pod chórem . Co jednak najbardziej mnie uderzyło , to fakt, że w trakcie mszy asystujący ministranci co chwile całowali celebrującego księdza w rękę ; właściwie przy każdej czynności : podawaniu Biblii , kielicha, monstrancji , nawet biretu. Jakoś nam się te wszystkie praktyki źle skojarzyły, z krajami islamskimi i niewolnictwem . Sprawdziłam też o co chodzi z tym nakrywaniem głów. Tak dla pewności , bo zawsze myślałam ,że ten zwyczaj dotyczy Cerkwi Prawosławnej i niektórych krajów z południa Europy. Miałam zresztą rację , mantylka jest zwyczajowym nakryciem głowy Hiszpanek i stamtąd pochodzi. Trafiłam natomiast na wywiad z osobą, która te nakrycia głowy szyje. I chyba nawet widziałam ją na tej mszy . Osoba z wywiadu mieszka pod Warszawą z mężem i szóstką dzieci i szyje zawodowo i sprzedaje te mantylki. Uzasadniała fakt ich noszenia tym ,że kobieta ma być pokorna wobec Boga i o tym ,że mają pomagać w skupieniu i modlitwie .Pytanie jak miałoby to wpływać? Moim zdaniem dorabianie filozofii .  Było i spódnicach i podporządkowaniu się mężowi. To samo zresztą słyszymy od tych naszych krewnych. Przyznać jednak muszę , że nasi mają na tyle taktu, żeby nie narzucać swojego myślenia innym. Obok kościoła jest cały kompleks budynków , w tym szkoła i przedszkole - o nazwie "Załoga pana Boga" - nie żadne "Słoneczko" czy inna "Wesoła Chatka" tylko ta "załoga" . Bractwo sprzedaje też wydawnictwa ; odkryłam w gablocie wystawowej czasopisma jak ze strychu mojej babci . Wydane współcześnie ale nawet z czcionką sprzed wojen . Moja babcia była religijna i takie pisma katolickie prenumerowała , ale czas był taki , że to były nieliczne czasopisma w języku polskim więc się nawet nie dziwię . Co innego dziś . No i tak to wygląda od strony obrządku i ideologii . A reszta , raczej standardowa ; obiad , słodkie i mini kolacja w sali bankietowej , całkiem zresztą ładnie usytuowanej, z miłą i bardzo profesjonalną obsługą i całkiem dobrym jedzeniem . Rodzinne spotkanie przy stole i z prezentami . Po uroczystości wróciliśmy do hotelu a następnego dnia powrót. 

Poza uroczystością zaliczyliśmy kolację w hotelowej restauracji , taką wykwintniejszą  z lampką wina a następnego dnia basen i jaccusi . To ostatnie też w hotelu, w cenie pokoju.  Hotel przyjemny , choć mocno eklektyczny . Trudno było się zorientować w jakim właściwie stylu go urządzono. Takie pomieszanie z poplątaniem choć z nie złym efektem końcowym . I nawet witrynka z książkami do poczytania na wieczór stała w holu . Głównie sensacje Ludluma i innych autorów z tej działki. W niedzielę po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę powrotną i poszłoby szybko ale trafiliśmy na 14km korek na autostradzie spowodowany robotami drogowymi. No i tyle o wyprawie do stolicy. O tym co dziś się działo napiszę jutro, bo jak zwykle nie bez przygód. 

2 komentarze:

  1. No muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że takie obrządki tracące sektą są , chyba na szczęście w mniejszości.
    Ale teraz wiem z pierwszej ręki. I nie powiem, że mi się to podoba. Toc nawet w Italii tylko bardzo stare Włoszki przynajmniej tutaj zakładają czarną koronkę na głowę na mszę. A to siedzenie osobno. Zgroza
    No nic dziękuję, że o tym napisałaś. Otwiera to oczy na wiele spraw. Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje się , że całkiem sporo jest tych bractw - jak to określają . Niby na te łacińskie obrządki potrzebna zgoda biskupa, ale czy ja wiem , czy ktoś to respektuje , a nie odprawia bez pozwolenia ? Pewnie się tego nie dowiemy. Mnie to całowanie po rękach rozwaliło . Zgroza.

      Usuń