babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 2 kwietnia 2019

2.04.2019 Dziś o książkach , ale nie politycznie - uwaga , wpis bardzo długi


Nie daje mi to spokoju. Ta cała afera z paleniem książek . Jako zdeklarowany mól książkowy „od zawsze „ nie mogę przeżyć tego barbarzyństwa . Już sam fakt, że spalono , zniszczono ( pomijając powody – o tym później) słowo pisane sprawia, że rośnie we mnie gniew , niesmak, agresja , rozczarowanie i już sama nie wiem jak jeszcze te wszystkie negatywne uczucia nazwać, które się od wczoraj we mnie kumulują . Nie umiem ich nazwać , po prostu . Zawsze gdy widzę jak płoną lasy, dzieła sztuki, zostają zniszczone książki czy zabytki mam wrażenie, że tracę coś cennego choć tak naprawdę bezpośrednio mnie to nie dotyczy. Tak mam i tyle. Nauczono mnie ,że dorobek minionych pokoleń czy też innych ludzi należy cenić i szanować i że jest to sprawa wagi najwyższej. Nauczono mnie ,że książki i chleb należy szanować , nie wolno ich wyrzucać i że jest to sprawa wagi najwyższej . Sama, na przestrzeni lat , a mam ich już trochę doszłam do wniosku , na podstawie lektur najróżniejszych i najdziwniejszych -od statusu pzpr z minionej epoki , poprzez żywoty świętych  , po książki o teorii Darwina i sycylijskiej mafii , że każda choćby najgłupsza i najsłabsza coś jednak wnosi , jakąś wartość dodaną . Mniejszą lub większą . Raz będzie to tylko chwila relaksu , innym razem solidna porcja wiedzy naukowej czy filozoficznej , a jeszcze innym  kulinarna ciekawostka . Nikt nie jest geniuszem intelektu poza nielicznymi wyjątkami i nie każdy sięgnie , po te najwartościowsze pozycje . To zresztą jest rzecz względna , co kto uważa za wartościowe. I tu się właśnie pojawia kolejny aspekt tej afery; mianowicie literatura fantazy. Paręnaście lat temu nawet bym na ten gatunek nie spojrzała. W latach 80-tych wpadły mi w ręce jakieś pozycje Asimowa ; już nawet nie pamiętam jakie . Specjalnego wrażenia na mnie nie zrobiły w tamtym czasie i na długo o tym gatunku zapomniałam. Dopiero kiedy pojawiły się książki Sapkowskiego o Wiedźminie i wszyscy zaczęli o nich mówić sięgnęłam po nie z ciekawości i odtąd polubiłam tę literaturę i jeśli tylko mam okazję to ją czytam. Owszem pełno w niej magii, czarów , alternatywnych światów , zadziwiających , nadnaturalnych zjawisk i postaci oraz zaskakujących a czasem i strasznych sytuacji. Nie mogę jednak powiedzieć , że to jest coś co zagraża światu lub może źle wpłynąć na kogokolwiek. Zasadniczym walorem tego gatunku jest pobudzanie wyobraźni. Wskazanie , że to co widzimy i słyszymy nie zawsze jest oczywiste i zawsze zostawia pole do szerszej wizji , a wszelkie inności po prostu są . Jak widać nie dla wszystkich jest to oczywiste i tak proste. Myślę , że niektórzy po prostu nigdy nawet nie próbowali przeczytać tego rodzaju książek i stąd ich niechęć a wręcz obawa przed tym jakie niosą treści. Wczoraj były to książki o Harrym Poterze i niewinne przedmioty uznawane za talizmany , jutro mogą to być książki o innych religiach , czy filozofiach ,albo te zawierające np. wiedzę medyczną;  co dalej ? Mimo bujnej wyobraźni wolę powiedzieć stop. Nie chcę nawet o tym myśleć co może być w następnej kolejności.  Jak wspominałam czytam od dziecka najróżniejsze rzeczy. W tym i wersety z Koranu i książki o mitach i wierzeniach słowiańskich i nie tylko , o magii praktykowanej w różnych częściach świata i leczeniu kamieniami szlachetnymi , o różnych tajemniczych teoriach spiskowych , zjawiskach paranormalnych i tak zwanej wiedzy ezoterycznej. Zawsze mnie to pociągało i ciekawiło jak wiele różnych spraw , nie mogę jednak powiedzieć , żeby w jakikolwiek sposób wpłynęło na moją wiarę , czy postrzeganie świata. I nie wierzę, że ma wpływ na kogokolwiek. No może z wyjątkiem jakichś jednostek z zaburzoną psychiką , ale na to nie ma reguł. Zdarzają się i tacy i nigdy nie wiadomo co i w jaki sposób wpływa na ich zachowanie.  I tu znów dochodzę do kolejnego aspektu. Przywykło się średniowiecze nazywać „wiekami ciemnymi” . Ja się absolutnie z tym nie zgadzam i jako przykład podaję katedry i zamki obronne , które są wręcz perfekcyjnie wykonane i przystosowane do przewidzianej dla nich funkcji i które przetrwały stulecia i jeszcze parę stuleci przed nimi. Jestem raczej skłonna przyznać rację tym historykom , którzy uważają , że nazwę „wieki ciemne” należy pojmować w kontekście nie wielkiej ilości dostępnych źródeł historycznych związanych z tamtą epoką niż faktycznemu stanowi ówczesnej wiedzy. Niestety patrząc na działania tych księży palących na dziedzińcu kościelnym książki i inne rzekomo magiczne przedmioty skojarzyły mi się „wieki ciemne „  jednakże w tym drugim kontekście ; zabobonnej wiary i strachu podsycanego z ambon, inkwizycji i płonących w imię miłości bliźniego i bojaźni bożej stosów.  Jak mała musi być ich wiara , jak mały autorytet , że muszą się chwytać takich czynów żeby udowodnić … właśnie , co ?  Przekonanie ,że tylko oni mają dobry wpływ na ludzi , tylko oni mają rząd dusz i patent na wszelkie dobro ? Jak mała jest ich wiara, że może ją zachwiać zadrukowany papier , albo figurka słonia z plastiku ? Nie mogę w to uwierzyć, po prostu. To tylko przedmioty, nic więcej , bez żadnej mocy magicznej . A jeśli już mają jakąś moc to z pewnością nie sprawczą , co najwyżej sentymentalną , bo dla właściciela wiążą się z jakimś zdarzeniem , podróżą czy też przypominają jakąś bliską osobę. I tu znów wyobraźnia podsuwa mi kolejny obraz ; jak taki kapłan palący książki na kościelnym dziedzińcu zachował by się w sytuacji , gdyby przyszło mu udowodnić naprawdę swoją wiarę ryzykując życie. Nikt oczywiście takich wyzwań dziś nie stawia ( choć kto wie co jeszcze nas czeka) i z pewnością jest to tylko wizja , ale kapłani z założenia mają być przewodnikami duchowymi , nauczycielami więc powinni być silni duchem i wiarą . Okazuje się jednak ,że to ich przerasta . I jeszcze jedno co mi się nasuwa; brali w tym udział też ministranci , bardzo młodzi chłopcy , którzy są dopiero u progu swojego rozwoju. Jak na nich wpłynie taki barbarzyński akt? W najprostszej , żeby nie powiedzieć optymistycznej wersji uznają pewnie , że książki i wszelką wiedzę należy szerokim łukiem omijać i skończą edukację na podstawówce , a może poddawani takim „duchowym ćwiczeniom” wyrosną na fanatyków , na wzór tych co zakładają pasy Sahida i idą się wysadzać w kinach czy muzeach z imieniem Boga na ustach. Bo jakaż będzie różnica ? Bóg jest jeden, a reszta to kwestia obrządków w jakich Go chwalą poszczególni wyznawcy .  Pytam się ,co na to  rodzice tych dzieci ?  Gdzie ich wiara , gdzie staranie o wpojenie systemu wartości, choćby w najprostszej wersji odróżnienia dobra od zła? O tym nikt , nigdzie nie wspomniał , a ja nadal nie mogę uwierzyć , że tak po prostu temu przyklasnęli. A może jednak ?  Wychowano mnie w wierze katolickiej , tej spod znaku Kościoła Powszechnego i nadal uważam się za osobę wierzącą, jednak z upływem lat i kolejnymi doświadczeniami z kościołem jako instytucją coraz mniej mi po drodze , a tym bardziej z pośrednikami w postaci księży , choć uczciwie przyznać muszę , że spotkałam w życiu kilku mądrych i oddanych wartościom a nie mamonie    ( to oczywiście pewien skrót myślowy na potrzeby tego co piszę , ale chyba dość jasny).  Do poprawy tego wizerunku palenie książek w imię boże się bynajmniej nie przyczyniło. Tych „przyczynków „ zresztą jest wiele i coraz mniej mnie dziwi , że kościoły pustoszeją.  Naprawdę miałam wczoraj nie zły zgryz , żeby wyjaśnić to wszystko wnuczce, która przypadkiem usłyszała jak rozmawiamy z jej rodzicami o tym ,że spalono min. egzemplarze „Harrego Pottera” i zapytała dlaczego, bo przecież książek nie wolno niszczyć i co jest złego w tej książce – naszej lekturze” jak dodała , że tak naprawdę nic w niej złego i że jak wszystkie książki nawet te najgłupsze coś wnosi , uczy i pomaga rozwijać wyobraźnię , a tylko niektórym ludziom się wydaje ,że  to jest złe i dlatego tak się zachowali. I jeszcze przy tym nie podważyć autorytetu kościoła . Jak by nie było nadal chodzi na religię , bo rodzice uznali tak jak my swojego czasu , że nie może dostać mniej niż oni dostali i, że przyjdzie czas kiedy sama zdecyduje co wybiera . 
Doprawdy , czasem zastanawiam się nad apostazją. 
p.s. Byłabym zapomniała ; na indeksie są nie tylko książki , ale i muzyka . Lista jest długa i mozna na niej znaleźć mnostwo znanych i cenionych zespołów czy wokalistów. Nie ściemniam , czytałam . Kto ciekaw może poszperać w necie. 





 

2 komentarze:

  1. Hania napisałaś tak mądrze że udostępniam u siebie na fb. Żeby jak najwięcej osób przeczytało.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ! Wieje grozą w tym naszym pięknym Kraju

      Usuń