Tak napisano w marcowym „Moim Mieszkaniu” , które namiętnie
kupuję co miesiąc , (nie wiadomo po co) i dokładnie czytam i oglądam . Lubię
ładne stylowe wnętrza więc pewnie dlatego.
A wracając do staroci ; wiadomo wszystkim ,że wśród
kilkunastu , może trochę więcej słówek –kluczy , które na pewno zwrócą moją
uwagę jest nobliwe słówko „retro”- zastępowane dziś nowomodnym „vintage” . Retro brzmi zdecydowanie lepiej , przynajmniej dla moich – starej daty- uszu. Do retro i wszelkich staroci miałam sentyment zawsze . Był czas ,że wspólnie z ojcem zebraliśmy nawet małą kolekcję . Dzisiaj nie wiele z tego zostało. Ojciec nie żyje , część kolekcji rozeszła się gdzieś po świecie za sprawą mojej matki , a mnie zostało zaledwie kilka sztuk , które lubię i hołubię jak mogę . Najcenniejsza jest pewna stara księga , traktująca o żywocie Św. Jadwigi Trzebnickiej , pochodzi z 1717 roku , a w naszej rodzinie jest od lat 200. Dostała ją w prezencie od swojego nauczyciela moja pra, pra , pra babcia , a do naszej rodziny wniosła wraz z posagiem prababcia Faustyna . W 1979 roku moja babcia Stanisława przekazała ją mnie. Księga nie wygląda imponująco , ale jest cenna , dla mnie szczególnie. Mam też doniczkę – kwietnik , również po prababci Faustynie , obrazek komunijny mojej babci , miseczkę z bawarskiej porcelany przywiezioną przez babcię z wycieczki do Berlina , którą odbyła w 1918 roku ( jest bardzo krucha , dlatego zapakowałam w miękkie pianki i gruby karton i schowałam w miejsce , gdzie nikt jej nie uszkodzi. Mam tez stary moździerz z mosiądzu wciąż użytkowany, porcelanowe wazy - pozostałości ślubnego prezentu ciotki mojego mężusia z 1932 roku. Kilka serwetek z jej haftami , które zrobiła w młodości czyli przed I wojną , a zapewniam ,ze była w tym mistrzynią , jakiś komplet pościeli z monogramami haftowanymi przez mężusiową prababcię i jeszcze kilka drobiazgów, wśród których są książki kucharskie mojej babci. No i naftową lampę z napisem na zbiorniczku do nafty „łampa – czudo” oczywiście napis wygrawerowany cyrylicą , mocno już się zatarł niestety . Lampa stoi na stoliczku ( też trochę retro , bo zrobionym ze stojaka po starej maszynie do szycia Singer) w saloniku. Cylinder i klosz dodaliśmy jej z ojcem na początku lat 70-tych XX wieku. Po woli patyny retro nabierają też przedmioty XX-wieczne ; winylowe płyty , zastawa stołowa , meble, haftowana krzyżykami gobelinowa torebka , zdjęcia z dzieciństwa , aparat telefoniczny z obrotową tarczą , sukienka po matce z lat 60-tych … Wiecie co ; kocham te moje starocie .
Takie starocie to prawdziwe skarby. Ale większość ludzi docenia je dopiero w pewnym wieku. Ja nie mam nic takiego niestety.
OdpowiedzUsuńDlatego jak skarby je traktuję i nie jeden z tych drobiazgów uratowałam przed ostatnią drogą czyli na śmietnik
UsuńMam dwie filiżanki z cieniutkiej porcelany , przywiezione przez moją babcię ze Lwowa , cały serwis jest u mojej mamy , srebra wszelakie sprzedała niestety na chleb jak ciężko było . Rodowe złoto oddałam dzieciom , a co z tym zrobili nawet nie pytam :).I jestem na etapie pozbywania się wszystkiego co niepotrzebne . Starość :(
OdpowiedzUsuńZa to pozbywanie się zbędnych rzeczy to Cię podziwiam , bo ja mam zakodowane "nie wyrzucać , bo się przyda" - nie wiadomo po co i na co , ale się przyda . No i mam stosy różnych klamorów w domu . Może kiedyś do tego dorosnę i też zacznę się pozbywać .
UsuńHania ja uwielbiam starocie a własciwie pamiatki. Sama mam trochę i ponadto uważam, że słowo retro jest śliczne. Jeżeli chodzi o nowomodny " vintage" to na szyldzie modne slowo a w środku plastikowe stoliki i inna Ikea. widziałam na własne oczy. Ale za to na szyldzie brzmi ładnie i tak światowo. Buziaki
OdpowiedzUsuńA to coś jak z tym butikiem z odzieżą vintage , na który kiedyś trafiłam; w rzeczywistości okazało się ,że mają ciuchy z samych popularnych sieciówek.
Usuń