babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 20 lipca 2021

20.07.2021 Zamki

 Prastare , zbudowane na litych skałach , po części ukryte wśród wiekowych drzew . W czasach swojej świetności ; średniowieczu , w czasach wojny 30-letniej, w kolejnych wiekach z pewnością spełniały swoją rolę ; chroniły i odstraszały wrogów . Potężne i groźne , trudne do zdobycia były siedzibą możnowładców albo rycerzy- rabusiów. Niemal każdy ma swoją legendę i swojego ducha . Początki niektórych giną w mrokach dziejów , a każdy z nich mógłby wiele opowiedzieć .  Na Dolnym Śląsku jest ich wiele. Niektóre odbudowane , inne zapomniane , część z nich po prostu w ruinie. Kiedyś miały swoich właścicieli , którzy o nie dbali , ulepszali je i rozbudowywali . Były świadkami bitew, polowań , uczt i wielkich bali . Wszystkich oczywiście nie udało nam się zobaczyć , bo na to potrzeba więcej czasu . Opowiem o kilku . 

Zaczęliśmy od Bolkowa .  To już trzecie nasze podejście do tego miejsca , ale i tym razem nie udało nam się wejść do środka . Wiele lat temu w drodze do Szklarskiej Poręby zachwyciła nas groźna bryła widoczna z trasy na tle zachmurzonego nieba . Pamiętam ten obrazek doskonale i to , ze postanowiliśmy go zobaczyć wracając . W drodze powrotnej jednak trafiliśmy na remont drogi i objazd , dość słabo oznakowany , zmyliliśmy trasę i niestety do Bolkowa nie dotarliśmy . Dwa lata temu w trakcie wyprawy na Agatowe Lato zahaczyliśmy o Bolków , ale z powodu Castle Party nie był dostępny do zwiedzania . Nie planowaliśmy udziału w koncertach , bo choć lubimy gotycką muzę , nie było akurat żadnego zespołu z naszej bajki więc odpuściliśmy . Obejrzeliśmy tylko miasteczko , wtedy niemożliwie rozkopane . W tym roku nie było pewne czy impreza się odbędzie więc również nie planowaliśmy koncertów . CP jednak było i znów nie udało nam się wejść na dziedziniec i wieżę zamkową ( teoretycznie mogliśmy później ale zabrakło czasu) . I tym razem skończyło się podejściem do zamkowej bramy . Już sama wspinaczka po stromych uliczkach robi wrażenie i wymaga wysiłku . Zamkowy mur wznosi się na wysokość kilku metrów , dziedzińca nie sposób zobaczyć też od strony bramy , bo w celach obronnych lekko skręca. Takich ciekawostek jest z pewnością więcej . Czytałam , że ten zamek charakteryzuje się jakąś unikatową na skalę europejską zabudową . Można to zobaczyć z wieży zamkowej ... Jest powód żeby znów tam pojechać ? Jest . Zwłaszcza, że architektura obronna zawsze bardzo mnie interesowała.  Obiecaliśmy sobie, że wrócimy. 

Grodziec. Od początku miał właścicieli pochodzenia niemieckiego, choć bywali i innych narodowości. Powstał jako typowa obronna twierdza przygraniczna na skałach wulkanicznych . Jego pierwsi właściciele byli po prostu rabusiami .Grabili okoliczne wsie , napadali podróżnych i kupieckie karawany . W ten sposób się bogacili i rozbudowywali zamek . Z czasem po części go przebudowano , stracił nieco na znaczeniu jako twierdza obronna by w końcu zmienić się w okazałą rezydencję mieszkalną . Zamek jest ogromny . Położony bardzo wysoko , bo 389m n.p.m. Można wjechać autem aż na dziedziniec , ale droga dojazdowa tylko dla wytrawnych kierowców . Mniej wprawionym nie polecam ze względów bezpieczeństwa . Zamek jest w rękach prywatnych, częściowo odrestaurowany i udostępniony do zwiedzania , częściowo przerobiony na hotel , oferuje wiele atrakcji w tym kolonie dla dzieciaków . Jest co oglądać ; sala rycerska, krużganki , kilka komnat mieszkalnych , a w tym mnóstwo ciekawych detali. Kto się nie obawia wysokości , krętych , nierównych stopni , ciemnych korytarzy i niskich stropów może się udać na blanki . Zapewniam ,że wędrówka  zapewni ciekawe doznania . Było miejsce , gdzie poruszaliśmy się  kolokwialnie rzecz ujmując "po czterech" . Równie ekscytujące było zejście w dół . Widok z blanków niezapomniany . Można było wejść jeszcze wyżej na punkt widokowy , zlokalizowany na najwyższej wieży , ale tam już nie wchodziliśmy , ze względu na kondycję - nie ukrywam średnią . A tak serio , taka podwójna wspinaczka nie wyszłaby na dobre małżonkowi z powodu przypadłości sercowych . Na koniec obeszliśmy jeszcze zamkowe mury . Wędrując wąskim przesmykiem , w którym ledwie się mieściłam na szerokość , zastanawiałam się jak sobie na takim spacerze radziły kobiety w ciężkich , niepraktycznych sukniach jakie noszono kilka wieków temu. Kupiliśmy na dziedzińcu zamkowym drobne pamiątki dla wnucząt , wypiliśmy kawę w zamkowej kawiarence ( tu akurat mieli nie złą , bo w ogóle to kawy w tamtych rejonach parzyć nie umieją) i ruszyliśmy w dalszą wędrówkę . 

Następny w kolejności był zamek Wleń . Położony na wygasłym wulkanie. Nie tak daleko od Grodźca,  jakieś 30km z haczykiem. Najstarszy zamek na Dolnym Śląsku . Jego początki sięgają roku 1155 . Dojazd równie trudny jak do Grodźca , ale tylko  do pewnego miejsca . Dalej chętnego do zwiedzania czeka ciężka przeprawa . Wspinaczka na bardzo strome zbocze , jakieś dwa kilometry , wąską, stromą  drogą usianą kamieniami , wykrotami i porozrastanymi korzeniami drzew .  Sam zamek jest dość zniszczony . Do zwiedzania udostępniono wieżę , na którą również prowadzą kręte i nierówne schody jednak dużo wygodniejsze niż w poprzednim. Pozostałe  części pomieszczeń  są opisane jakie funkcje pełniły , ale mieszczą się tam tylko stanowiska archeologów . Oczywiście na wieżę się wdrapaliśmy . I ... widok zwala z nóg ! Po pierwsze jest bardzo rozległy , myślę, że na wiele kilometrów. Leżące u jego stóp miasteczko Wleń , przecięte nie wielką rzeczką z maleńkim ryneczkiem i gotyckim kościółkiem , z góry wyglądało jak makieta albo ilustracja bajki dla dzieci . Zadziwiająco dobrze widoczne mimo znacznej odległości przecież . Może to miało coś wspólnego z obronną funkcją zamku ? Tego nie wiem . Podziwialiśmy te wspaniałe widoki dość długo .Dosłownie nie mogliśmy oderwać oczu od tych wspaniałości.  Na dole przy kasie , pełniącej też funkcje sklepiku z pamiątkami wdaliśmy się w pogawędkę z kustoszką . Opowiedziała nam wiele ciekawych rzeczy o okolicznych zabytkach i podała kilka namiarów na ludzi , którzy parają się pozyskiwaniem kamieni półszlachetnych. Już nam chodzi po głowie zorganizowanie jakiejś wyprawy z wnukami. Tą samą stromą drogą zeszliśmy w dół , po drodze zaglądając do pałacu Lenno i pobliskiego kościółka . O tym jednak później. Jutro kilka fotek , a potem ciąg dalszy opowieści o pełnych zagadek zamkach . Będzie ciekawie .

4 komentarze:

  1. Już jest ciekawie. Zamki to też moja bajka. I czekam na zdjęcia. :)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedza historyczna to jedno, ale wrażenia też się liczą.

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba Twój opis zwiedzanych miejsc. Chyba nie byłabym w stanie tam się wdrapać, więc tym większa ciekawość Twej relacji! Czekam na więcej!
    Serdeczności moc Wam ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było łatwo z tym wchodzeniem na wieże, ale było warto

      Usuń