Trochę to wkurzające stąd mój dzisiejszy kawałek. Taki trochę niepolityczny , ale nie , nie ; polityki w nim nie będzie. Już kilka tygodni , przed świętami mnożyły się wpisy , artykuły, komentarze i co tylko na temat sposobu obchodzenia świąt. Kto żyw chwalił się jak to idą przygotowania , jakie prezenty, potrawy , zwyczaje ( ja też, przyznaję , ale tylko tu, na swoim prywatnym blogu) itd. A różnej maści celebryci i celebrytki prześcigali w ogłaszaniu wszem i wobec ile to wydali na dekoracje świąteczne. Czy aby na pewno o to w tym chodzi? Do tego pytania wrócę jednak później. Co mnie osobiście wkurza , to odmawianie deklarującym się , że nie są katolikami prawa do obchodzenia świąt. ” Po co ateiście, protestantowi ( dla protestantów te święta akurat są bardzo ważne ) czy niepraktykującemu Wigilia, dzielenie się opłatkiem , choinka „ i coś tam… Sieć aż puchnie od takich lekceważących komentarzy . A niby dlaczego nie mieliby świętować się pytam. Chyba mało kto z tych co piszą te komentarze zdaje sobie sprawę , że to co dziś nazywamy świętami Bożego Narodzenia czy regionalnie jak u mnie Gwiazdką, wywodzi się wprost z czasów prasłowiańskich i nazywało się kiedyś Szczodrymi Godami . Zwyczaj zdobienia domu, przygotowywania świątecznych potraw z tego co „z lasów, jezior , rzek, pól, sadów i ogrodów”(J.S.Bystroń) , puste miejsce przy stole, podarunki, nawet to wyśmiewane sprzątanie pochodzą wprost ze zwyczajów naszych praprzodków. Chrześcijaństwo w swojej ekspansji zawłaszczyło Szczodre Gody , jak i wiele innych świąt w trakcie roku. A brało się to stąd, że wiara przodków trzymała się mocno . Nadano jej więc inne nazwy i charakter , nową obrzędowość i w jakimś sensie kierunek na jedynie słuszną wiarę . Jedynie słuszną w mniemaniu chrześcijan – w pojęciu ogólnym, bo można i zawęzić do naszej lokalizacji i katolicyzmu. Nie mam nic przeciw wierze i obrzędom jakimkolwiek, rozumiem ,że wielu ludziom jest potrzebna nie tylko modlitwa ale też oprawa i rytuał , żeby wszystko było jasne. Zwyczaje związane z obchodzeniem świąt są też pewnym rytuałem . Dla jednych mają wymiar ściśle duchowy , dla innych są raczej podtrzymaniem dawnych tradycji, czymś co łączy z bliskimi , jest fragmentem kultury i tożsamości. Tak to działa i czy się to komuś podoba czy nie, tradycje kulturowe , a do takich należy też Gwiazdka w taki czy inny sposób powinien podtrzymywać każdy niezależnie od tego czy jest wierzący, w co wierzy i czy w ogóle wierzy.
Święta BN , jak i wiele innych strasznie się
skomercjalizowały. Jakiś czas temu stały się elementem popkulturowym ; te
wszystkie świecidełka , dekoracje, aniołki , przerośnięte krasnoludy nazywane
Św. Mikołajami, mocno nadużywana „magia świąt” , szaleństwa z prezentami i
nieznośna , przynajmniej dla mnie amerykańska muzyczka w stylu „Last Christmas
„ . Mało to świąteczne. Bardziej kojarzy mi się nakręcaniem koniunktury niż
świętowaniem , a tym bardziej świętowaniem w wymiarze duchowym. I tu wracam do
pytania , czy aby na pewno chodzi o te świecidła i tak zwaną magię świąt? Jeszcze niedawno , no
powiedzmy ; jakieś kilkadziesiąt lat temu , gdy byłam dzieckiem BN miało wymiar
tylko duchowy .Pamiętam jednak , z wywiadów w tv, że i zdeklarowani działacze
partyjni i ateiści przyznawali się , że zasiadają do wieczerzy i dzielą
opłatkiem i specjalnie nikogo to nie bulwersowało . Podejrzewam ,że podobnie
jak to miało miejsce i w mojej dalszej rodzinie oficjalnie mówili , że to tak z
tradycji a nie z wiary , a o północy jechali na Pasterkę do sąsiedniego miasta
, bo w swoim mógł ich ktoś rozpoznać. Za
lat 30, 50, 100 te święta z pewnością też będą inne niż dziś , bo taka jest
kolej rzeczy. A póki co każdy ma wybór ; jeden wybierze duchowość , drugi popkulturę. Jak by na to wszystko nie spojrzeć , nie można wykreślić wielu
wieków tradycji kulturowej nawet jeśli zmienia się i ewoluuje. Pewne elementy i
tak zostaną , choć pewnie z upływem kolejnych epok nabiorą innej treści, obrosną w inną oprawę i rytuał . I tylko ci ,
którzy teraz krzyczą , że niewierzącym
święta nie potrzebne i kwestionuję ich prawo do celebrowania starych zwyczajów powinni
się zastanowić , kto im dał prawo do decydowania co wolno a czego nie wolno i
komu świętować .
Dokładnie. Na Śląsku mówimy" co komu do jemu, jak chata nie jego". Mnie też denerwuje uzurpowanie sobie prawa do narzucania swojego jedynie słusznego zdania. I nie tylko w sprawie BN. W każdej innej też. Bingo Haniu. Jak zawsze. Uściski
OdpowiedzUsuńOstatnio mnie takie rzeczy wkurzają , a kontekście świąt tym bardziej. Buziaki!!
UsuńTrudno nie świętować ateiście, jeśli ma w rodzinie wierzących. Do roboty nie pójdzie, na zakupy też nie, nawet knajpy w BN zamknięte i przybytki kultury w święta na cztery spusty zawarte, to co ten ateistą ma robić? Świętuje czyli odpoczywa, je smakołyki, pije co lubi, idzie w gości lub sam przyjmuje, po prostu korzysta z wolnego czasu. Na pewno nie świętuje modląc się i zajmując ławki kościelne. Więc o co chodzi? O ten jego wolny czas i bogatszy już zwykle stół? O tych gości co mu się zwalili, bo mają wolne od pracy i jedyna okazja spotkać się w pełniejszym gronie? Nie kapuję. Celebryci i dziennikarze to umieją wymyślić problem:)
OdpowiedzUsuńMożna i tak . I masz rację , chodzi o ten czas wolny. I to nie tylko celebryci i dziennikarze wymyslają . Sama usłyszałam od rodziny w kontekście świąt ,że "przecież wy nie chodzicie do kościoła" . No nie chodzimy , ale czy to powód, żeby kontestować święta? Albo inne pytanie ,czy na świętowanie mają patent tylko chodzący do kościoła?
Usuń