W pracy tak samo jak wczoraj - względny spokój i porządek . Z nudów tam nie umrę . Cały dzień coś piszę i liczę . Chłopaki w terenie jak zwykle.
Nadal chłodno . Dziś było jakieś 15 stopni. Maj nas nie rozpieszcza , ale akacja i tak zakwitła wcześniej niż zwykle. Własciwie zauważyłam to już kilka dni temu.
Byłam dziś rano na targu. Właściwie nic ciekawego . Liczyłam ,że znajdę jakiś szalik albo chusteczkę , czerwoną w białe groszki, żeby z niego wstążkę do kapelusza zrobić ( do kompletu z koszykiem , który niedawno kupiłam) a tu nic , szalików w ogóle nie było. Muszę się do chińskiego marketu wybrać kiedyś . Kupiłam kalfiora, kalarepkę , rzodkiewki , pomidory i ogórka. Poza tym wszędzie pełno ciuchów . Nie kupuję - nie będe nosić tego co samego co połowa bab w mieście.
Popołudnie przesiedziałąm z książką w ręce. Ciężko mi się zmobilizować do konkretnej roboty ostatnio. A w końcu , czy ja ciągle musze tylko pracować ?
No i co wczoraj mówiłam mężusiowi ; źle będzie po zmianie władzy a nowy prezydent będzie na smyczy u prezesa . Nowy Prezydent jeszcze nie zaprzysiężony a już pomnik katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu stawiać planuje ( jako priorytet w swojej działalności zapewne, ) . Moje prognozy polityczne zadziwiająco się sprawdzają . Wiedziałam ,że tak będzie - mężuś miał nadzieję , choć w wyborach na niego nie głosował jak i ja. Łapy opadają .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz