mężuś pojechał do projektanta, który zrobi nam projekt przyłącza wodnego . Ja siedze przy herbatce z paczką chusteczek pod ręką . Katar mnie dopadł. Nic takiego , za dwa - trzy dni będzie po. Właściwie to mam robotę ( a kiedy nie miałam) ale na razie nie chce mi się do niczego zabierać. A zresztą kto powiedział,ze muszę ?
Po pracy pojechaliśmy na małe zakupy do Lidla a po obiedzie pojechałam na cmentarz .Na chwilkę , bo już zaczynało się ściemniać. Zapaliłam znicz Ojcu - dziś rocznica jego śmierci , zajrzałam do wnuczka i pradziadków mężusia . Trzeba tam pojechać , zrobić porządek . Grób trochę zaniedbany , odkąd teściowa ma kłopoty z chodzeniem nie ma kto dbać . My zaglądamy ze dwa razy w roku , a to przecież będzie nasze miejsce - kiedyś tam ... Kupiłam też znicze na Wszystkich Świętych . Wcześnie, ale skoro i tak kupowałam dziś dla ojca i wnuczka to dlaczego nie wszystkie od razu ? Za tydzień jedziemy na groby do moich dziadków . Jak pogoda dopisze to zabierzemy dzieciaczki..
A jutro ? Jutro zakupy, biuro a potem plany porządkowe i jeśli nie będzie padać jakaś przejażdżka rowerowa..
Kuruj ten katar Hania bo jakieś paskudztwo się kręci i zamiast tydzień to ja już dwa mam. Tez musze na cmentarz... do mamy. Buziaki
OdpowiedzUsuńKręci się , bo ja katar łapię średnio raz na trzy lata.Ty też się kuruj.
Usuń