szczególną miłośniczką sztuki filmowej i naprawdę nie wiele filmów mnie porywa , zwłaszcza jeśli mam słowo pisane w zasięgu wzroku , ale tym razem obejrzeliśmy najnowszą wersję Znachora. Nie jestem krytykiem filmowym ani szczególnie obeznana w filmowych klimatach ale kierując się pozytywnymi opiniami postanowiliśmy zobaczyć ten netflixowy hit. Książkę czytałam chyba jeszcze w szkole podstawowej a i to egzemplarz zdezelowany z brakującymi stronicami. Widziałam też chyba ze dwie inne adaptacje filmowe. To i porównanie mam jako takie. Film okazał się nieco uwspółcześniony co z pewnością dobrze zrobiło i treści i oprawie , bo chyba w tradycyjnej wersji nie byłby to film do zdzierżenia w dzisiejszych czasach. Nie było źle, choć nie bardzo pojmuję zachwyty. Jak dla mnie film jak film. Duży plus za wierność epoce autora książki i naprawdę świetne kostiumy wpisujące się w czasy akcji. Ładne ujęcia krajobrazów i przyrody, również dobrze wpisane w akcję i nie zbyt długie , za co kolejny plus, bo jak to u nas , niektórzy takie "tła" traktują jako wypełniacze. Tu akurat tego udało się uniknąć. Do tego lekkie dialogi , momentami nawet zabawne . Treść właściwie znają wszyscy więc nad tym nie ma się co rozwodzić . W sumie przyjemny film na jesienny wieczór.
A poza tym nic szczególnego ; jesień w końcu do nas dotarła, ochłodziło się i nawet deszczem trochę pozacinało. Dzień pracy miałam dziś intensywny i znów nowe wyzwanie ; sprzęt całkiem nie z naszej bajki , ale chyba dałam radę. Miłego wieczoru.
Kiedys (chyba 100 lat temu, ha ha ha) czytalam ksiazke, innych wersji filmowych nie widzialam, wiec nie mam porownania. Ta wersja na Netflixie taka troche naiwna, jak bajka z koncowym moralem., ale ogladalam film z przyjemnoscia, bo tutaj zadko mam okazje obejrzec cos polskiego.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie widziałaś wersji z Bilewskim , Dymną i Śmiełowskim ? Chyba najbardziej znanej i powtarzanej do znudzenia ? Zresztą nie złej, choć na inne czasy, a co do wersji Netflixa to masz rację; słodka bajka .Pozdrawiam
UsuńLubię polskie filmy choć tamtego Znachora pamiętam ze względu na obsadę. Tego też pewnie kiedyś obejrzę. Do kompletu. Moja mama miała komplet książek Dołęgi - Mostowicza. Zawsze ten profesor Wilczur był do poczytania. Całusy.
OdpowiedzUsuńMnie jakoś specjalnie nie pociągał. Przeczytałam i na tym koniec , nie sięgnęłam po książke po raz drugi więc pewnie wrażenia nie zrobił. Szczerze mówiąc dawno to było więc nie pamiętam za bardzo. Nowa wersja nie najgorsza, taki na poprawę samopoczucia w jesienny wieczór. Buziaki.
UsuńNaprawde nie widzialam innej wersji Znachora, bo od prawie 50 lat nie mieszkam w Polsce. Smialowskiego pamietam jak jeszcze byl mlodym, przystojnym aktorem. Igor mial na imie. Dymnej i Bilewskiego nigdy nie widzialam , troche smutno!
OdpowiedzUsuńOd jakiegos czasu czytam Twoj blog i bardzo mi sie podoba ten typ literek, bo daje wrazenie, manualnego pamietnika. Plusem jest to, ze jestes Babcia, bo ja tez w wieku "babciowym". Serdecznie pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za odwiedziny. Taki był zamysł ; kontynuacja "ręcznego "pamiętnika , tytuł nawiązujący do moich wielkopolskich korzeni i gotycka czcionka nawiązująca do zainteresowań. Zdradzisz nick lub imię ? Będzie mi miło poznać.
Usuń