babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 1 lipca 2025

1.07.2025 Sama nie wiem

 Rozmówiłam się dziś z adwokatką w sprawie rozprawy o ubezwłasnowolnienie. Napisze wniosek wyłączenie matki z udziału ze względu na pogorszenie stanu zdrowia. Gorzej, że konieczna będzie opinia biegłych , do których też bym matkę musiała zawieźć. I to jest jedyny słaby punkt. Może jednak biegły będzie mógł dojechać w takiej sytuacji , ale o tym zdecyduje sąd. No cóż, robię co mogę i co muszę. Tym się pocieszam . I jeszcze tym , że już tylko tydzień do sprawy i przynajmniej będę wiedziała na czym stoję. Ale sama nie wiem tak do końca co o tym wszystkim myśleć i się denerwuję. 

Tak poza tym nadal szaleństwo w pracy, popychamy sprawy do przodu i to jest jakiś plus. Na działkę pojechaliśmy dziś dość wcześnie . Małżonek przerobił instalację elektryczną w starej altanie , bo pamiętała mojego ojca i trzeba już było powymieniać bezpieczniki i jakieś pstyczki - wyłączniczki , bo za chwilę mogło się to wszystko spalić. I już jest , gotowe i po nowemu . Ja w tym czasie podlewałam i trochę wypieliłam . Pomidorki mają już zawiązki , ogórki i fasolka kwitną a arbuzy rosną w oczach . Posadziłam jako eksperyment i jestem ciekawa czy dadzą radę i coś mi się uda wyhodować. 

Odkręciłam w końcu zablokowaną kartę kodów w moim banku. Jakieś kuriozum. Potwierdzili mi zmianę danych - papiery wysłałam kurierem w ubiegłym tygodniu a i tak musiałam dziś dwa razy dzwonić , bo jakaś "dodatkowa weryfikacja " potrzeba. Okaże się czy działa , jak będę jutro robić przelew za zakup na aukcji. 

Wyniosłam dwa worki ciuchów do monaru . Vinted mi się nie sprawdza za bardzo. Mam za mało czasu żeby się tam produkować . 

poniedziałek, 30 czerwca 2025

30.06.2025 Już połowa roku za nami

 Jak na razie to nie fajna ta połowa z różnych względów , ale trudno się mówi . Dobrze już było. Dzień zrobiła mi mamuśka , a dokładnie to to basko co jej się na chatę wspypuje. Wychodziła od niej w gdy ja wchodziłam rano z zakupami i lekarstwami. Nawrzeszczałam oczywiście , bo jak inaczej a matka na mnie. I oczywiście foch , tabletek nie będzie brała i co ja chce od jej koleżanki... No ja p.... . Jak weszłam do pokoju to wszystkie matki portfele leżały pootwierane na wierzchu. Jak nic znów przylazło babsko po kasę. Na szczęście odcięłam źródełko ale kto wie czy jednak gdzieś matka nie miała coś pochowane. Zrobiła się już tak bezczelna, mi pyskuje , że ona tu będzie przychodzić. Byłam tak wściekła, że musiałam chwilę w aucie posiedzieć zanim je uruchomiłam. Jutro mam spotkanie z prawniczką a 9 lipca sprawę w sądzie. Nie wiem co z tego wyniknie, mam nadzieję , że po mojej myśli. 

Inne sprawy w normie. Tematy pracowe się kręcą a to najważniejsze. Działka coraz bardziej zielona i mam nadzieję, że upał jej nie zaszkodzi. Kwiatki, które posadziłam w niedzielę pięknie się przyjęły a bób już prawie gotowy do jedzenia . I to mnie cieszy najbardziej. 

niedziela, 29 czerwca 2025

29.06.2025 Na załączonym obrazku


To dziś trochę o tym co już jest historią czyli weekend na Kaszubach 
Tradycyjny widok z tarasu na jezioro - taras powiększony i zadaszony 

Ta ściana na wprost to nic innego jak podniesiony zwodzony most na Brdzie w Małych Sworach czyli w miejscowości Małe Swornegacie 

I jeszcze raz tradycyjnie - marina w Charzykowych 


A tu już muzeum kolejnictwa w Kościerzynie - z czterech , które miałam okazję odwiedzić to ma u mnie miejsce III po Wenecji i Wolsztynie 

Były i makiety 


I jeszcze jedno kościerzyńskie muzeum ; starych amerykańskich samochodów  i nie tylko , bo i sala poświęcona historii coca coli była 


Sala duża i naprawdę mnóstwo eksponatów bardzo starych i całkiem współczesnych 



Są i stare auta , kłania się Złomek 


Ten zielony to jedyny , który wzbudził mój zachwyt , trochę przypomina moje stare oldscoolowe volvo 


Obok auto szeryfa - wydawało bardzo dziwne dźwięki 


Były i inne eksponaty związane z motoryzacją - dystrybutory na przykład 




I taaaak !!! To on Elvis wiecznie żywy 

Merlin też prawie jak żywa ( mnie ani jedno ani drugie siebie nie przypominało )



I już wychodząc w kąciku czegoś co chyba miało obrazować strych czy też starą szopę dostrzegłam taki słodki , staroświecki wózeczek z lalkami 
 


W Chojnicach załapaliśmy się na zjazd  motocyklowych weteranów z II wojny. Było tego coś około 20-tu i jak ruszyło to rykiem silników odrzutowca i kłębami spalin 




A ten kwiatek - amarylis spać mi nie daje , jak oni w tym ośrodku wyhodowali to w naszych warunkach pogodowych w skrzynkowym gazonie ???


I moje nowe, kaszubskie skarby , ten pojemniczek na kawę czy cos innego kupiłam sobie jako pamiątkę 


A pozostałe, kubeczek i deseczkę do krojenia razem z tymi truskawkowymi skarbami ze spiżarki , dostaliśmy od Fuscilki 


Dobrego tygodnia ! 

 

sobota, 28 czerwca 2025

28.06.2025 O co tu chodzi ?????

 Podobno właśnie są najdłuższe dni w roku , a mnie jakoś dziwnie się skróciły. Im więcej robię tym więcej mam roboty i wcale jej sobie nie wymyślam , ja ją po prostu mam. Wczorajszy dzień pracy był wariacki. Zapowiadany na wrzesień kontrakt nagle przyśpieszył. Główny inwestor zażyczył sobie pilnie faktury zaliczkowej i nie było , że "po niedzieli" , już , tu i teraz. Co miałam robić wystawiłam i żeby było ciekawiej na popołudniową sesję już miałam pieniądze na koncie. No i poszło rozpędem. Małżonek pojechał na wizję lokalną do starostwa gdzie wygraliśmy przetarg i okazało się , że tam już też wszystko gotowe i mamy ruszać od razu. W poniedziałek zamawiam więc sprzęt. I tak szło cały dzień , na wariackich papierach. I żeby było jeszcze śmieszniej, ekipa informatyków załapała się na kolejny serwer. Też tak -o! jak w tej reklamie od telefonów. O wakacjach w tym roku możemy pomarzyć. Ja szczególnie. Do tego wszystkiego mam mamuśki fochy na głowie i sprawę w sądzie. A po pracy pojechaliśmy uzupełnić zapasy , bo w lodowce już tylko przestrzeń i światło a z wszystkich domowych mikstur do mycia i czyszczenia zostały opary. Przy okazji parę "drobiazgów"  z długim terminem ważności na działkę, zakupy dla matki na tydzień i wróciliśmy obładowani dwoma koszami, i trzema torbami plus to co zostawiliśmy w biurowej lodówce-na tydzień dla mojej matki. Od jakiegoś czasu kupuję na tydzień ale zawożę po kawałku codziennie i tylko dokupuję po drodze chleb. 

Dziś wcale nie było lepiej. od rana zdążyłam zdjąć pościel, wyprać kolorowe , pojechać po pieczywo i do matki, a potem pojechaliśmy jak zwykle na działkę. Zabrałam bób kupiony rano na zieleniaku - mamy swój , ale dopiero zaczyna dojrzewać , jeszcze z tydzień i będziemy jeść własny- i wczorajsze zakupy i od razu po przyjeździe zabraliśmy się za porządki. Do auta trafiły kolejne zbędne rzeczy i kilka worków chaszczy spod płotu, które wyrwaliśmy. Jeszcze z dwa razy i doprowadzimy wszystko ładu. W każdym razie panujemy już nad tym działkowym chaosem. Dosadziłam kilka krzaczków poziomek oraz kalafior i brokuł , które dostałam od zaprzyjaźnionej babci - ogrodniczki. Mało od niej teraz kupuję , bo mam  już swoje ale lubię z nią rozmawiać więc idę do niej na stoisko na krótkie pogaduchy. Powaliła mnie cena kwiatów z ogrodnictwa.  Fakt, że dorodne i bardzo zadbane , ale mimo wszystko ceny obłędne . Odpuściłam tym razem. Dość szybko , bo około 16.00 się zwinęliśmy, bo zaplanowaliśmy jeszcze wyjazd do Poznania , po prezent dla synowej. Wybraliśmy złotą zawieszkę z drzewkiem , wysadzanym cyrkoniami.  W sumie to wszystkiego pełno , ale żeby znaleźć coś oryginalnego to trzeba się naszukać. Po drodze jeszcze wstąpiliśmy do dauglasa i oczywiście pusto nie wyszliśmy ale potrzeba była , bo pokończyły nam się ulubione perfumy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do leroy, po środek na zwalczenie koniczyny, bo opanowała nam łączkę. Jakoś dziwnie szybko się rozrasta. Przy okazji parę doniczek z kwiatkami też do koszyka trafiło. Połowę tańszych niż na naszym zieleniaku. Stan nieco mniej okazały ale dadzą radę.  Nie pierwszy raz mam stamtąd kwiatki. Na koniec jeszcze wpadłam do matki i wypadłam czym prędzej. Foch , bo jej za dużo tabletek daję i jakiś napad amoku , wydarła się na mnie jak tylko weszłam. W takich sytuacjach już nie dyskutuję, wychodzę. 

piątek, 27 czerwca 2025

27.06.2025 Dla porządku

 się melduję, za długi i za bardzo pokręcony był ten dzień. Opiszę jutro albo w niedzielę. Dziś planowałam wrzucić kilka zdjęć z wyjazdu ale nawet nie zdążyłam powybierać. Zwyczajnie zabrakło mi czasu . Do jutra ! 

czwartek, 26 czerwca 2025

26.06.2025 Zaczyna się ...

 tyle, że nie wiem jak się skończy. Przyszły dziś pisma z sądu okręgowego w sprawie   ubezwłasnowolnienia. Ja jeszcze nie zdążyłam swojego odebrać i nie wiem jak to ogarnę , bo jutro mam totalnie zawalony dzień a na poczcie się stoi i stoi ale odebrać muszę. Matka odebrała, ale chyba kompletnie nie dotarło o co chodzi. Zgarnęłam jej to pismo , bo i tak je zgubi albo zniszczy. Jest tam wniosek mojej adwokatki , jej dokumenty medyczne i z USC i wezwanie do osobistego stawiennictwa. Ja pewnie dostanę to samo. I nie wiem co dalej , czy wbijać jej do głowy, że musi jechać czy lepiej poprosić o wyłączenie ze sprawy. Na wtorek jestem umówiona z adwokatką więc sprawę obgadam. Napisała wszystko co jej powiedziałam , o tym babsku co matkę nachodzi też i jeszcze  o interwencjach policji. Powiem szczerze, że się denerwuję im bliżej sprawy tym bardziej. 

Inne sprawy jak zwykle. Rządzi działka i firma. Dziś siedzieliśmy bardzo długo , bo trzeba było trochę klienta przeszkolić ale co tam , nie pierwszy to raz w naszej karierze zawodowej. Na działce jak zawsze robota sama się znalazła. Posadziłam żurawki, oberwałam groszek  i trochę czereśni do zjedzenia małżonek podlewał w tym czasie grządki bez nawadniacza  i trawnik. Pomidory mają już zawiązki a w sobotę pierwsze porzeczkowe i agrestowe żniwa. Czytam ciekawą książkę, pożyczyła mi partnerka naszego pracownika . Oczywiście słowiańskie mity , tym razem związane z rzeką Odrą . Tytuł "W krainie bogów i syren , legendy Łęgów Odrzańskich". 

środa, 25 czerwca 2025

25.06.2025 Zapowiada się pracowite lato

 Praca sama pcha się w ręce. Dawno już tak nie było. To w sumie pozytyw, bo na zakończenie naszej kariery zawodowej trafiły się trzy  duże kontrakty a i pomniejszych nie brakuje a to wiadomo, przełoży się na stan konta. Ale o wyjeździe do Lwówka na Agatowe Lato możemy w tym roku zapomnieć. Sorry, taki mamy klimat.,, 

Dziś historyczny dzień ; Polak , Sławosz Uznański -Wiśniewski poleciał w kosmos. Jest więc drugim Polakiem , który dostąpił tego zaszczytu. Niektórzy twierdzą, że trzeci, bo przecież pierwszy był Twardowski na kogucie ale to tak z przymróżeniem oka. Sukces dla naszej nauki jest oczywisty i prestiż dla Kraju też. A w kraju jak w kraju, nie ustają szaleństwa wokół wyborów. Podejrzanie dużo tych pomyłek a SN stronniczo stoi przy pisie. Jak to się skończy ??? To jednak zostawię w spokoju , unikam jak tylko mogę polityki. Długo nie wytrzymam ale się staram. 

Tak poza tym , to zaczęłam już sezon na przetwory. Czereśni mam do oporu więc co się mają marnować. Od przyjazdu zmajstrowałam już 11 dużych słoików kompotu , a dziś smażę konfitury z czereśni. Kilka dni przed wyjazdem zrobiłam  kilka słoiczków truskawek. Wbrew przepisowi na konfitury zrobiłam z minimalną ilością cukru - tylko trzy łyżki na duży 3 litrowy garnek pełen owoców. I tak są niemożliwie słodkie. Pomyślałam ,że na koniec dodam do nich trochę likieru Amaretto. Doda smaku i trochę posłuży za  konserwant. A co z tego wyjdzie to się okaże przy konsumpcji. 

Pojechaliśmy dziś do marketu po miarkę, bo jednak trudno trochę dozować ilości nawozu albo innych substancji płynnych potrzebnych na działce , miarkę znalazłam od razu a potem poszliśmy do działu z roślinkami. No i jak zwykle , pusto nie wyszliśmy. Kupiłam 3 żurawki, ciemnopurpurową, pomarańczowo- żółtą i zieloną z bordowymi plamkami. Pięknie wyglądają. Nie zdążyłam posadzić ale jutro to zrobię .