Rozmówiłam się dziś z adwokatką w sprawie rozprawy o ubezwłasnowolnienie. Napisze wniosek wyłączenie matki z udziału ze względu na pogorszenie stanu zdrowia. Gorzej, że konieczna będzie opinia biegłych , do których też bym matkę musiała zawieźć. I to jest jedyny słaby punkt. Może jednak biegły będzie mógł dojechać w takiej sytuacji , ale o tym zdecyduje sąd. No cóż, robię co mogę i co muszę. Tym się pocieszam . I jeszcze tym , że już tylko tydzień do sprawy i przynajmniej będę wiedziała na czym stoję. Ale sama nie wiem tak do końca co o tym wszystkim myśleć i się denerwuję.
Tak poza tym nadal szaleństwo w pracy, popychamy sprawy do przodu i to jest jakiś plus. Na działkę pojechaliśmy dziś dość wcześnie . Małżonek przerobił instalację elektryczną w starej altanie , bo pamiętała mojego ojca i trzeba już było powymieniać bezpieczniki i jakieś pstyczki - wyłączniczki , bo za chwilę mogło się to wszystko spalić. I już jest , gotowe i po nowemu . Ja w tym czasie podlewałam i trochę wypieliłam . Pomidorki mają już zawiązki , ogórki i fasolka kwitną a arbuzy rosną w oczach . Posadziłam jako eksperyment i jestem ciekawa czy dadzą radę i coś mi się uda wyhodować.
Odkręciłam w końcu zablokowaną kartę kodów w moim banku. Jakieś kuriozum. Potwierdzili mi zmianę danych - papiery wysłałam kurierem w ubiegłym tygodniu a i tak musiałam dziś dwa razy dzwonić , bo jakaś "dodatkowa weryfikacja " potrzeba. Okaże się czy działa , jak będę jutro robić przelew za zakup na aukcji.
Wyniosłam dwa worki ciuchów do monaru . Vinted mi się nie sprawdza za bardzo. Mam za mało czasu żeby się tam produkować .