babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

środa, 20 sierpnia 2025

20.08.2025 Bez rewelacji

 dzień jak każdy tyle, że pracy papierkowej miałyśmy dziś po uszy. Zrobiłam cztery oferty , synowa trzy ale większe , a małżonek wrócił od klienta przed dziewiętnastą. Dobrze idzie. Na działkę dziś nie dotarłam ale nic straconego. Podlejemy jutro a podobno i tak ma padać ( uwierzę jak zobaczę). Starsza młodzież zwiedza Spreewald i Drezno , a młodsza w piątek leci do Turcji. Paradoks , nam prawie emerytom zabrakło czasu na urlopowanie, urywaliśmy się w ciągu tych 38 lat prowadzenia firmy jedynie na krótkie wypady a teraz kiedy możemy już wyjechać na dłużej bo ma nas kto zastąpić i mamy środki nie mogę się ruszyć ze względu na matkę. 

Politykę omijam szerokim łukiem , chociaż słabo mi idzie. Wróciłam do czytania zwłaszcza , że już wieczory dłuższe się robią . Mam mały stosik w zanadrzu . Tylko nie wiem czy stosik to własciwe określenie , bo trzy z nich  to pliki , pozostałe dwie tradycyjne. Zaczęłam od trzeciej części "Mocy Korzeni" . Tom pt." Lot Jastrzębia". Wciąga. 

wtorek, 19 sierpnia 2025

19.08.2025 Blisko , coraz bliżej

 do emerytury mojego małżonka. Może złożyć wniosek już w najbliższy piątek. Wiadomo , z dnia na dzień nie odejdzie z firmy. Jeszcze trzeba dograć sprawy prawne ze spółką, przekazać chłopakom , część spraw pozamykać, inne dokończyć ale zwalniamy tempo definitywnie. W każdym razie wniosek już napisany , wystarczy dostarczyć do zusu. 

Tak poza tym mamy działkowe żniwa, po trochu wszystkiego dziś urwałam. Kabaczek, po kilka pomidorów i ogórków , cebulkę, bazylię i kolejną porcję fasolki szparagowej. A poza tym najedliśmy się jeżyn wprost z krzaka. Pyszne są. Zrywamy już to wszystko od kilku tygodni ale dziś po raz pierwszy zerwałam pomidory. Trochę późno ale jednak dojrzały , nie złapały zarazy i urosły wielkie. 

Przyszły dziś moje ozdoby , które sobie zamówiłam na chińskim allegro. Będą bardzo stylowe dekoracje jesienne i nawet świąteczne. Pochwalę się w swoim czasie. Tylko czemu u nas takich drobiazgów nikt nie produkuje i przez to trzeba kupować na drugim końcu świata ? 

poniedziałek, 18 sierpnia 2025

18.08.2025 Koniec luzu

 trzeba było wziąć się do pracy. Trochę tego było po tej czterodniowej nieobecności na pół gwizdka. Ogarnęłam, a jakże. I jestem z tego bardzo zadowolona. Jutro mam do wystawienia kilkanaście faktur ale to mi zajmie ze 2 godziny.  Od jutra znów u nas sezon urlopowy ale tylko kilkudniowy i zamiennie. Damy radę. Trochę się ochłodziło,  co mnie cieszy. Od razu łatwiej funkcjonować. A dzień już nieco krótszy , ewidentnie zwrot w stronę jesieni. Jeszcze nie widać tego w przyrodzie , wciąż zielono i kwitnąco ale ten krótszy dzień daje już znaki. No i tak a propos jesiennych klimatów zamówiłam sobie nową bluzę dresową. Tę , którą mam, trochę nadwyrężyłam przy robotach działkowych, straciła na wyglądzie. No i fajnie kupić sobie coś nowego. 

Tak poza tym wygląda na to, że zamknięcie drzwi od pokoju na patent poskutkowało i babsko się wyniosło. Pytanie na jak długo. Na razie jednak od tygodnia się nie pokazała. 

Z działkowych spraw , to dziś odpuściliśmy. Musiałam zagospodarować zbiory. Mam kolejne słoiki z ogórkami kiszonymi i po szwedzku czyli pocięte w plasterki i zalane zalewą octową. Stan spiżarni znów powiększyłam. Coś z tej działki będzie ,choć mniej niż w ubiegłym roku. 

I to by było na tyle.  Jeszcze tylko swoją ulubioną porę lata podkreślę stosownym wystrojem bloga. 

niedziela, 17 sierpnia 2025

17.08.2025 Co i jak

 w tym urlopie bez urlopu było opowiem i pokażę jak obiecałam. Pierwszy dzień jak wspomniałam był  zakupowy i o tym relacja była. Następnego dnia pojechaliśmy do Torunia . Miało być Chełmno, ale stwierdziliśmy, że tam wybierzemy się jesienią , bo to jednak trochę dalej i za gorąco. A dzień był upalny już od wczesnych godzin rannych. Po tym jak obskoczyłam biuro, żeby zostawić swojego lapka, na wszelki wypadek i wizytę u matki z tabletkami i listą przykazań wyruszyliśmy. Jechało się przyjemnie , nie było wielkiego tłoku na drogach i do miasta dotarliśmy po niecałych dwóch godzinach. Nie śpieszyło nam się. jechaliśmy bez planu i pomysłu, bo i po co. Zwiedzania nie planowaliśmy, bo Toruń znamy doskonale. Wybraliśmy się ot tak, żeby trochę pobłądzić po urokliwych uliczkach, popodziwiać odnawiane kamieniczki , spróbować piernikowych lodów , odnaleźć znane nam sklepiki, pracownie i galerie, pogapić się na pływające po Wiśle stateczki spacerowe , przejść Bulwarem Filadelfijskim ... I tak się stało. Spróbowaliśmy lodów tak zwanych rzemieślniczych z malutkiej cukierenki blisko Krzywej Wieży, małżonek cytrynowych, ja o smaku szarlotki (miały nawet kawałeczki jabłek i pachniały cynamonem), wypiliśmy kawę, odnaleźliśmy pracownię ceramiczną, galerię obrazów i pracownie witraży, które już kiedyś odwiedzaliśmy. W galerii kupiliśmy niewielki obrazek pt. "Marcowe Roztopy" sygnowany podpisem malarza. Niepozorny ale cos w sobie ma. Wyszperałam go w stercie grafik stojących w skrzynce pod oknem i od razu wiedziałam, że oprawiony w złoconą ramkę znajdzie miejsce na naszej domowej ekspozycji. No, przesadziłam ; "mini - ekspozycji" Po prostu, od razu do mnie przemówił. A oto i on 


Krzywa Wieża wciąż trwa


Na parapetach kamieniczki , w której mieści się sklep z antykami przysiadły sobie miejskie skrzaty 


Nowa atrakcja  dla dużych i małych - piernikowy ekspres 


I jeszcze jeden skrzat 





 Pizzerii o wdzięcznej nazwie "Czerwony Pomidor" - pilnuje groźny rycerz 


Bulwar nad Wisłą oblegany przez turystów i miejscowych 


Wróciliśmy około 20.00 i jak to bywa , od razu dopadła mnie szara rzeczywistość .
Szara czy nie szara , nie dałam się zdołować tejże i następnego dnia po oczywiście wizycie u matki pojechaliśmy na działkę. Upał skutecznie utrudniał prace ale w domku mamy chłodno więc zabraliśmy się za poprawianie i ulepszanie. No i coś nam z tego wyszło . 
Prawie zniknęły lata 90-te , wystarczyła zmiana uchwytów przy szafkach i wielki magnez na lodówkę 

a na tym wąskim "cargo" naklejka w łączkę i od razu kuchnia przestała straszyć. Styl? A po co styl, jest kolorowo, kocio i wesoło.


Kącik działkowicza - majsterkowicza , siedziska gotowe 

 Kącik j/w "instalacja " ogrodowa w trakcie malowania (na razie tylko tła) 

Kącik j/w stół kuchenny w renowacji - nie widać tego na zdjęciu ale nogi są lekko cieniowane techniką na suchy pędzel


Tak poza tym zakwitły w końcu gladiole - coś nie poszło z kolorami , miały być bordowe i czekoladowe a wyszło jak widać 


I jeszcze widok ogólny na PDzO w pełni lata 


Tak poza tym , nowy skalniak się rozrasta , może trzeba będzie stworzyć jeszcze jeden , przybyło kilka roślinek , a kabaczki rosną jak szalone 
Ciąg Dalszy Nastąpi 












sobota, 16 sierpnia 2025

16.08.2025 Dziś święto bez świętowania

 a to za sprawą działki. Ale o tym wszystkim jutro albo po niedzieli. Dokuczają mi znów plecy. Wszystko przez odnawiany stół kuchenny , Za długo stałam w pochylonej pozycji. Pożytek jednak jest , bo stelaż odnowiony. Zostało tylko sosnowy blat pociągnąć olejem do drewna. Przy okazji pokażę na zdjęciu. Spokojnej niedzieli ! 

piątek, 15 sierpnia 2025

15.08.2025 Dzień świąteczny

 Świętowaliśmy na działce , wiecie; " wszędzie dobrze ale na działce najlepiej". A dziś upał taki, że nic poza świętowaniem zrobić się nie dało. No , nie tak całkiem , bo jakieś drobne rzeczy w domku daliśmy radę. Po niewielkiej przeróbce prawie zniknęły lata 90-te, za to kuchenka zrobiła się kolorowa i zabawna. Pomalowałam też stary czajnik, na razie pierwszą warstwą. Jutro dokończę. Posłuży za wazon albo za jakąś instalację ogrodową. Mężuś zmajstrował małą półeczkę  na dekoder tv. Popakowałam też suszone zioła do słoików. Tym razem cząber i miętę. Z wcześniejszych zbiorów mam rumianek i lawendę. Niby nic takiego ale te kupowane w sklepie nie mają startu do ogrodowych.  A pomiędzy tymi drobnymi robótkami po prostu się wylegiwaliśmy na leżakach. Ma i to swoje plusy. A poza tym , przecież nie musimy wciąż czegoś robić. Na jutro nie mamy na razie sprecyzowanych planów, zobaczymy co nam wpadnie do głowy. 

czwartek, 14 sierpnia 2025

14.08.2025 Dalej na pół gwizdka

 urlopujemy. Ja niestety od obowiązku nie ucieknę i trudno. Pozytywy też się zdarzają. Wpłynęła już kasa za kontrakt, kilka dni przed terminem. 

Dziś dzień na działce , po części też gospodarczy i zakupowy. Jutro święto więc trzeba było zrobić zakupy wcześniej, Kilka dni upału i wszystko ruszyło do przodu , ale też wymaga solidnego podlewania, bo upał niszczy wszystko. Coś nie poszło z kolorami. Miała być purpura i ogień a wyszedł amarant, koralowy i żółty.  Dlaczego ??? 

Mamuśka szaleje, wciąż na tapecie klucze i zamykany pokój.