W pracy zwyczajnie . Miałam dziś sporo pisania , ale dość szybko mi poszło. Auta chłopaków muszą przejść przeglądy. Niestety z powodu leasingu w serwisie autoryzowanym. Najpierw więc odstawiliśmy jedno , potem pojedzie drugie , a moje znów służy jako awaryjne. Tym sposobem jestem uziemiona na kilka dni. Do pracy podwozi mnie starszy synalek a wracam z małżonkiem. Z tego powodu nie pojechałam dziś do matki, ale dzwoniłam . Na razie wszystko w porządku. Nawet z sensem dziś ze mną rozmawiała i nie zadawała tych samych pytań . Podjadę w piątek jeśli o jakiejś rozsądnej porze odzyskam auto lub w sobotę .
Powrót do przedszkola i kłopot od razu. Najmłodszy wnusiu zakatarzony . Tym samym wyjazd na basen przełożyliśmy na ostatnią sobotę września.
Kupiłam jesienny numer "Sielskiego Życia " - taki dwumiesięcznik z wiejskim klimatem , pomysłami na dekoracje i mnóstwem przepisów kulinarnych i porad ogródkowych. Kupuję jednak tylko numery jesienny i zimowy . Wiosenno-letnie mniej mi się przydają . To taka namiastka marzeń o domku na wsi pod lasem.
Czyżby jakieś marzenie Ci chodziło po głowie? Na czas gdy już zdecydujesz się na emeryturę? Chociaż to pewnie szybko nie nastąpi?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Marzenie od zawsze , dziś już nie wykonalne - ceny nieruchomości w okolicy niebotyczne , przerastają nasze możliwości, ale czemu sobie nie pomarzyć - do paki za to nie wsadzają.
UsuńMarzenia są konieczne. A choroby przedszkolne również niestety nie do uniknięcia. Biedny Maluch katar to okropność. **
OdpowiedzUsuńTak to z maluchami. Wnusia też dziś przyszła zakatarzona , w szkole wszystko łapią .
Usuń