święta przed nami ... Było radośnie, głośno i tłoczno. Prezenty ucieszyły .Jedzonko udało się nadzwyczajnie, Każdy nawet na drogę wałówkę dostał , bo z ilością coś mi nie poszło. To znaczy nie całkiem ze swojej winy. Kupiłam 9 sztuk sandaczyków nie zbyt dużych , takich nie cały kilogram . Leżały w zamrażarce przygotowane, dzień przed Wigilią rozmroziłam i zamarynowałam w ziołach , a do tego młodzież mnie uszczęśliwiła szczupakami , też przynieśli rozmrożone szczupaki, jednego młodszy synalek , jednego pracuś w prezencie mi podarował. Pracuś jest jakaś społeczna straż rybacka i zapalony moczykij , postanowił się wykazać przed szefową , no i wyszło jak wyszło; góra ryb. Smażyłam to wszystko i klęłam jak nie przymierzając pijany furman , bo nie lubię smażyć ryb i tego bałaganu w kuchni co się przy tej czynności robi tym bardziej. Ale rodzinka uszczęśliwiona . Niech im będzie. Po Wigilii Gwiazdor się pokazał , prezenty co to je wcześniej pod choinkę wrzucił porozdawał ( robił za Gwiazdora chrześniak mężusia , z tatusiów w rodzinie najmłodszy i wiekiem i stażem , to go wrobili), dzieciaki zadowolone , ale już coś podejrzany im się wydał - jak sobie poszedł , to dyskutowali zawzięcie,że chyba w zeszłym roku wyglądał inaczej i ten w szkole i przedszkolu też inaczej - chyba ktoś się za niego przebiera .Chyba już długo w Gwiazdory już nie powierzą . W pierwsze święto odwiedziliśmy teściową , w drugie na kawie mieliśmy teściów młodszego. Jutro jedziemy do nich na kawę . Dziś dzień odpoczynku. Przynajmniej tak się zapowiadał ale poniosło nas do Poznania , do Pestki. Skończyło się na połażeniu i oglądaniu. Nic ciekawego ani potrzebnego nam nie znaleźliśmy. Za to obejrzałam sobie pralki ( to tak w kontekście remontu łazienek) . W drodze powrotnej wstąpiliśmy do ETC w Swarzędzu . Tam nam poszło lepiej. Mężuś kupił sobie buty , a ja szukałam płaszcza , ale niestety , nic co by mi odpowiadało nie trafiłam . Poszukam na miejscu jeśli znajdę czas . Zrobiliśmy też kilka zakupów spożywczych , tak dla uzupełnienie zapasów . A poza tym , rano odwiedziłam kosmetyczkę . rzęsy mi pomalowała i teraz widać ,że je mam . Czytam książkę , którą dostałam od młodzieży "Maladie i Inne Opowiadania" pana Sapkowskiego . Nie śpieszę się, delektuję każdym akapitem . Wyobraźnia autora zadziwiającymi ścieżkami podąża ... Mam jeszcze jedną książkę , którą sobie kupiłam niedawno na poczcie,ale zaczęłam czytanie od prezentu . Tamtą poczytam w następny weekend .
Zima drogowców nie zaskoczyła , jak tylko temperatura spadła poniżej zera wyjechały solarki , na długo przed świtem . A dziś prawdziwa zima ; poprószyło śniegiem , minus osiem na termometrze. Czyli wszystko jak się należy.
Zbych trzaska dziadkiem do orzechów, a ja też czytam. Spacerki uskuteczniamy do południa, kiedy mrozik umiarkowany, a i grudniowe słońce oślepiająco świeci!
OdpowiedzUsuńMiłego poświątecznego uspokojenia! :-)))
Fajne są takie zimowe spacerki w grudniowym słońcu. Wypoczywajcie !
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko jak należy :) i Święta i zima :)
OdpowiedzUsuń