z dziadkiem z dumy . Z powodu naszej wnusi. Jakąś godzinę temu skończyły się eliminacje do konkursu muzycznego. Mała zakwalifikowała się do dalszego etapu. Śpiewała pięknie , piosenkę Ich Troje "Ding - Dong" . Wyszło jej świetnie mimo,że po raz pierwszy śpiewała z zespołem na żywo ( keyboard + gitara ) , bo w domu i w przedszkolu tylko do gotowych podkładów z nośników . Sama sobie sprawdziła mikrofon i w ogóle , zachowywała się tak jak by nic innego w życiu nie robiła tylko występowała na scenie. Z wrażenia zapomnieliśmy z dziadkiem robić zdjęcia . Udało mi się tylko nagrać fragment występu na komórkową kamerkę i strzelić 1 fotkę, w ostatniej chwili sobie o tym przypomniałam. . No i to była jedna z dwóch piosenek świątecznych . Większość dzieci śpiewała kolędy , a i to tylko "Przybieżeli do Betlejem" i "Do Szopy hej Pasterze " bo to najprostsze. Mamy się czym cieszyć . Za tydzień drugi etap konkursu . Nagradzany . Ciekawe jak to pójdzie dalej.
A z innych spraw to wszystko znów swoim trybem idzie i bardzo mnie to cieszy. Jutro , najdalej po jutrze odzyskam swoje auto . Wreszcie.
Sweterek dla wnusia ( tak, tak , ten pijaną kozą w charakterze renifera) wchodzi w fazę rękawów. Jeszcze z tydzień i go zrobię. Przed śniegami powinnam zdążyć.
W sobotę mamy kolędę . Też dobrze, bo powód żeby do biura nie jechać. Może na jakieś szwendanie się po marketach budowlanych się wybierzemy po wizycie plebana ( remont łazienek nabiera wyraźniejszych zarysów) . Zwykle przychodzi dość wcześnie. No... chyba,że znów będzie z jakimiś przygodami.. Oczywiście przyjdzie z kasy wyskoczyć , bo bez tego kolęda się nie liczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz