trzeba było wziąć się do pracy. Trochę tego było po tej czterodniowej nieobecności na pół gwizdka. Ogarnęłam, a jakże. I jestem z tego bardzo zadowolona. Jutro mam do wystawienia kilkanaście faktur ale to mi zajmie ze 2 godziny. Od jutra znów u nas sezon urlopowy ale tylko kilkudniowy i zamiennie. Damy radę. Trochę się ochłodziło, co mnie cieszy. Od razu łatwiej funkcjonować. A dzień już nieco krótszy , ewidentnie zwrot w stronę jesieni. Jeszcze nie widać tego w przyrodzie , wciąż zielono i kwitnąco ale ten krótszy dzień daje już znaki. No i tak a propos jesiennych klimatów zamówiłam sobie nową bluzę dresową. Tę , którą mam, trochę nadwyrężyłam przy robotach działkowych, straciła na wyglądzie. No i fajnie kupić sobie coś nowego.
Tak poza tym wygląda na to, że zamknięcie drzwi od pokoju na patent poskutkowało i babsko się wyniosło. Pytanie na jak długo. Na razie jednak od tygodnia się nie pokazała.
Z działkowych spraw , to dziś odpuściliśmy. Musiałam zagospodarować zbiory. Mam kolejne słoiki z ogórkami kiszonymi i po szwedzku czyli pocięte w plasterki i zalane zalewą octową. Stan spiżarni znów powiększyłam. Coś z tej działki będzie ,choć mniej niż w ubiegłym roku.
I to by było na tyle. Jeszcze tylko swoją ulubioną porę lata podkreślę stosownym wystrojem bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz