dobrze,że w końcu wieczór. Ciężki dzień dziś zaliczyłam w pracy , a wyszło ,że niepotrzebnie , bo koniec końców jeden przetarg odpuszczamy. Nie ze swojej winy , od początku zresztą byliśmy sceptycznie do tego nastawieni , ale zapowiadało się ,że jednak będzie warto . Wyszło,że nie , bo żadnych zapewnień na piśmie co do terminów nie dostaliśmy . Nie jesteśmy desperatami . Szkoda tylko mojej pracy nad przygotowaniami. Popołudnie spędziłam na wędrówkach po marketach.. Niby wszędzie wszystkiego pełno, ale żeby kupić to co potrzebuję musiałam obskoczyć trzy plus Brico , gdzie kupiłm sól techniczną do posypania koło biura i przy okazji gwiazdę betlejemską do dekoracji. Jutro zakupy spożywcze dokończę i może urwię się z biura po jakieś prezenty. Dres dla mężusia , talerze dla młodszej synowej i papier do prezentów. Wolałabym załatwić wszystko za jednym podejściem , ale przy tym nawale roboty nijak się nie da. Na koniec jeszcze po piwnicy musiałam pobuszować , żeby choinkę biurową sobie na jutro przygotować . Czas biuro dekorować . Zaspałam dziś do pracy , co mi się nigdy nie zdarza i już nie zdążyłam pojechać do redakcji ,żeby zamówić świąteczne , firmowe kartki . Biuro otworzyłam jak zwykle o ósmej .
A teraz wreszcie na chwilę przysiadłam na kanapie. Ciasteczek dziś już nie upiekę . Trudno , zabiorę się za to jutro po porządkach.
Odpada mi w tym roku świąteczna krzątanina! Jakoś nawet do niej nie tęsknie! Nienormalna jakaś jestem, czy co? ;-)
OdpowiedzUsuńA gdzie tam nienormalna , odwykłaś trochę.
OdpowiedzUsuń