babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 28 grudnia 2019

28.12.2019 Ekologiczne święta

Co mają święta do ekologii . Trochę mają jak nad tym chwilę pomyśleć . Zabierałam się za ten wpis jak pies do jeża , ale jest, chociaż już po świętach . Świąt jednak u nas dostatek to i będą następne więc na przyszłość jak znalazł.


Niedawno przeczytany artykuł ( przyznaję , nie do końca z braku czasu ) dał mi do myślenia. Dekoracje z odzysku, praktyczne , wykonane samodzielnie prezenty , mniej jedzenia , choinki z recyklingu albo z wypożyczalni … Czy coś w tym jest ? Może …
Od jakiegoś czasu myślę o wielu codziennych sprawach przez pryzmat produkcji śmieci . I wychodzi  mi, że właściwie za co by się nie zabrać , śmieci produkujemy w ilościach nieprawdopodobnych .
O ile udało mi się wyeliminować nadmiar jedzenia – tu jestem z siebie zadowolona , nic się u mnie nie marnuje, śmiało mogę powiedzieć , że na 99%- to już stan posiadania nie koniecznie . Wciąż mam rzeczy w nadmiarze . Całkiem nie źle poradziłam też sobie z cotygodniowymi zakupami. Na zieleniak i do marketu jeżdżę z wiklinowymi koszykami i papierowymi torebkami na pieczywo, warzywa i owoce, dokładnie opisane , która do czego. Czasem muszę skorzystać ze „zrywek „ jeśli kupuję np. pieczarki, czy fasolkę – tego się nie da wsypać luzem do koszyka, ale i tak jest to nie wiele w porównaniu z innymi.
Problem mam z czym innym ; opakowania fabryczne ; pudełko w pudełku, na pudełku folia , w kontekście prezentów , jeszcze jedno opakowanie , to świąteczne . Tony śmieci! Pół biedy jeśli jest to papier , karton czy tkanina . Jeśli plastik , to już nie jest tak wesoło. I może faktycznie mają rację ci, którzy propagują w tym względzie umiar. A zamiast gadżetu ( nawet przydatnego i wymarzonego przez obdarowanego ) z chińskiego plastiku prezent przydatny , wykonany własnoręcznie z tego co pod ręką ? W moim przypadku nie byłoby to takie trudne . Mam pomysły i umiem dużo zrobić własnoręcznie . W tym roku nie przesadziłam z ozdobami ; dokupiliśmy tylko kilka bombek ,oczywiście szklanych , bo maja się tłuc , żeby na następny rok znów były nowe , po to ,żeby cieszyć się świętami ( mało ekologiczne , co nie?). Nie tłuką się jakimś cudem , mamy ich mnóstwo w najróżniejszych kolorach , a nawet gdyby się potłukły ; szkło się degraduje i można je przetworzyć . Od lat nie mam już żadnych foliowych czy plastikowych łańcuchów i innych zawieszek . Jeśli zawieszki to z szyszek, kawałków drewna lub szydełkowe . W tym roku nie źle mi poszło z dekoracjami. Wykorzystałam wszystko co już miałam w domu ( z wyjątkiem , kupionych na aukcji za 5zl od sztuki laleczek porcelanowych w strojach retro i trzech gałązek w kolorach złotym , czarnym i zielonym ) . To i owo przerobiłam , tamto przemalowałam , dorobiłam kilka choinek z resztek włóczki , wykorzystałam do dekoracji domowe sprzęty i zwyczajne patyki. Wyszło nie źle. I będę tak robić przez najbliższe lata . Mam tego wszystkiego nie mało.
Choinkę tradycyjnie mamy żywą . Wyschnie i opadnie to po prostu wynosimy na śmietnik albo na wysypisko komunalne ( ostatnio tak trzeba) , gdzie zutylizują – nie wiem jak , pewnie tną na drobno i służy jako podsypki do roślin ogrodowych albo idzie na kompost . Choinki pochodzą z plantacji więc są hodowane w tym celu. Plastikowa atrapa, niby wieloletnia , ale czy ekologiczna ? Mam co do tego poważne wątpliwości , bo po pierwsze produkcja – jak wszystko co plastikowe , truje środowisko już w procesie produkcji , a po drugie też ma swój koniec i prędzej czy później wyląduje na śmietniku . I tu następny problem – nie degraduje się , powiększy górę śmieci po prostu. Ostatnio pojawił się ciekawy trend; wypożyczalnie choinek . U nas jeszcze nie ma , ale kto wie co będzie za rok?  Choinki rosną w doniczkach , firma je wypożycza , po świętach wracają na plantację i rosną sobie dalej , do następnych świąt. Jest to jakiś sposób. Zawsze można się poratować gałązkami , albo zmajstrować choinkę z tego co pod ręką , choć choinka , to jednak choinka a nie jakaś atrapa, choćby i ekologiczna.
Święta miną , zostaje góra niedojedzonych potraw. U mnie stosunkowo nie wiele. Zwykle dojadamy w pierwsze święto , czasem i w drugie ale nie wyrzucam . Jak to jest u moich sąsiadów widzę kiedy idę wynieść śmieci . Nieprawdopodobne ilości jedzenia ludzie wyrzucają . Nawet całe bochenki chleba. I oczywiście stosy opakowań po prezentach , stosy nie potrzebnych dekoracji, stosy opakowań po produktach spożywczych , a po Sylwestrze jeszcze resztki fajerwerków i góry butelek po alkoholach. I kółko się zamyka . Produkcja śmieci rośnie . Inna sprawa , że ludzie sami w sobie nie wiele mogą , nawet jeśli spróbują sami ograniczyć ilość śmieci , zadbać o czyste powietrze , o zieleń itd., ale to od państw i rządów tak naprawdę zależy; od mądrych decyzji dotyczących produkcji , transportu , emisji gazów cieplarnianych, gospodarki wodnej  i tego wszystkiego co nam zagraża. Na to jednak wpływu nie mamy a i nasz miejscowy kościół nie pomaga . Zamiast wzorem Papieża Franciszka popierać działania pro ekologiczne , potępia je . Nie rozumiem tego , nie mogę nijak załapać czym się kierują i jedyne co mi przychodzi do głowy to strach przed postępem i utratą rządu dusz, bo przecież patrząc z punktu widzenia wiary przyroda jest darem Stwórcy , należałoby o nią dbać .  Dbajmy więc jak umiemy , sami , na swoim podwórku i zgodnie z własnym rozumem . Nikt za nas tego nie zrobi. Nie zamierzam dorabiać do tego żadnej filozofii , ale czuję się zobowiązana . Na własne oczy widzę przecież degradację środowiska i zmiany klimatu . I pewnie nie ja jedna.  Póki co , mogę tylko mieć na uwadze ,że święta , to wzmożona "produkcja  domowych śmieci i próbować ograniczyć . 





4 komentarze:

  1. Faktycznie, masz rację, ta utylizacja to prawdziwa orka na ugorze. najważniejsze jednak, aby się chciało! Bo wielu ludziom się nie chce. Akurat ja mam niezbyt dużo do kombinowania, bo ciuchy kupuję bardzo, bardzo rzadko, wodę oszczędzam jak się da, czyli wykorzystuję deszczówkę. Ale szlag mnie trafia właśnie w kwestii opakowań, zwłaszcza ze sklepu. Bo czasem jednak do marketu trzeba się udać, a tam wszystko zafoliowane. Mam i owszem to szczęście, że w mojej wsi jest wioskowy rzeźnik, który pakuje wszystko w papier, ale już mięsa nie. Całe szczęście, że ja mięso jem wtedy, kiedy mi się przypomni, że już go dwa, albo trzy tygodnie nie jadłam!
    Ale i tak, to ciężka praca jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie ; ciężka praca. Nie uwierzysz , ale jak się zaczęłam z tymi torebkami na zieleniak po warzywa i do spożyczego po bułki wybierać , to się wszyscy sprzedawcy dziwili , jak bym nagle z choinki się urwała i mimo, że mówiłam ,że mają nie pakować w folie to i tak mi pakowali . Konsekwentnie przesypywałam do swoich , a foliowki zostawiałam im na stoisku. Teraz już wiedzą .

      Usuń
  2. Napiszę krotko. W punkt. I tak mądrze ze pozwalam sobie udostępnić u siebie na fb. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Myślę ,że powinno nas wszystkich to obchodzić ale jak Fusilla zauważyła, to jest orka na ugorze.

      Usuń