bo jak sobota , to przecież weekend. Dziś upalny już od rana, Pojechałam rano po pieczywo i do matki z zakupami na sobotę i niedziele i lekami i już miałam dość a tu przecież czekało nasze "rodos". Przed wyjazdem zabraliśmy złom z garażu i po drodze zawieźliśmy na złomowisko. Po drodze nam było , mijamy je w drodze na działkę, wystarczy zjechać z głównej ulicy na boczną i ze 100m dalej jest szrot. Pobuszowałabym chętnie w tych klamotach, na pewno znalazło by się coś do dekoracji. Ledwie wjechaliśmy i już wpadły mi w oko różne zabawne artefakty. Parę złotych wpadło, znaczy dzień się dobrze zaczął. Na działkę dotarliśmy, ale jak to z naszymi robotami bywa , wciąż się okazuje , że czegoś potrzebujemy a nie mamy , więc i tym razem zaliczyliśmy znów rundkę do marketu. I oczywiście bez kwiatków nie wyszliśmy. Z wczorajszymi dwoma rozchodnikami to już cztery. No i zrobił się problem , gdzie to posadzić. Stanęło na tym ,ze robimy nowy skalniak. Miałam inne plany i nawet po części zrealizowałam , ale skalniak wygrał. I znów problem , gdzie? No i wyszło, że najlepiej obok drzwi do starej altany. Trochę roboty było ale skalniak powstał. Na razie są w nim 4 roślinki ale skalniaczek nie duży , jakiś metr na nie cały metr. Przy okazji wykorzystaliśmy na obrzeże bloczki granitowe, po grillu , który zbudował w latach 90-tych mój ojciec, Połowę zagospodarowaliśmy , druga czeka na kolejny pomysł. Jutro się pochwalę fotkami co z tego wynikło. Ja sadziłam w nowym sklaniaku roślinki i układałam kamienie a małżonek skosił w tym czasie trawnik. Nie szaleliśmy z ilością zadań dzisiaj. Nie dało się pracować w tym upale. Na jutro oczywiście też plany działkowe ale najpierw muszę wyprawę do piwnic zorganizować, bo nazbierało mi się słoików z zaprawami. Po dwa , po trzy ,po jednym ale stan spiżarni mi się powiększa, chociaż nie w takim tempie i ilościach jak w roku ubiegłym.
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 9 sierpnia 2025
piątek, 8 sierpnia 2025
8.08.2025 Też mi afera ,pfyyy...
Wybuchło ! Internety się zagotowały , media bardziej tradycyjne aż huczą , a pisowcy walą w werble. Afera na skalę kosmosu . Około miliarda dwieście z KPO nowy rząd przeznaczył dla sektora hotelarsko- gastronomicznego , no tych najbardziej poszkodowanych za czasów covidu. Te pieniądze miały posłużyć wsparciu i rozwojowi tych firm. No i ktoś tam się dokopał, że ktoś za to kupił dwa jachty inny jakieś "iwenty" z alpakami i takie inne działalności o charakterze rozrywkowo- turystycznym. Ktoś z innej puli kupił jakiś sprzęt do gastronomi, a jakiś instytut naukowy dostał kasę na badania nad ulepszeniem zwykłego ziemniaka , żeby go uodpornić na susze, skutki podtopień , szkodniki i tp. I stąd ta afera , bo jak to? kasa na głupoty, zamiast na inne zbożne cele(willa plus na ten przykład)? Tylko, że afery nie ma i wie to każdy kto prowadzi jakiś biznes i próbował podchodzić do pozyskania funduszy unijnych. Po pierwsze to jest nabór wniosków. I nie tak łatwo ten wniosek napisać , zwykle robią to firmy , które się specjalizują w takich sprawach.Wiem , bo parę razy podchodziliśmy do tematu. Taki wniosek jak już zostanie złożony to jest badany i punktowany , czasem trzeba napisać na nowo , czasem coś uzupełnić , a prawie zawsze dołączyć masę różnych dokumentów. Jak już te fundusze zostaną przyznane to najpierw trzeba wyłożyć całą kwotę z kieszeni , projekt zrealizować a potem, po kontrolach, audytach i innych formalnościach jest wypłacana dotacja, zazwyczaj 60-70% wartości projektu. Trochę prościej jest w przypadku dofinansowywania szkoleń ale to inna bajka. Ryzyko jest nie małe, bo zdarza się , że nie zostaną przyznane a wnioskodawca musiał swoje środki zainwestować. Znam osobiście kogoś , kto tego doświadczył. To , że ktoś tam kupił jachty i uruchomił dodatkową gałąź swojej działalności , wypożycza te jachty i na tym zarabia i odprowadza od tego podatki to nie żadna afera a zwykła dywersyfikacja działalności albo po prostu poszerzenie oferty, stworzenie dodatkowych miejsc pracy. To tak jak by firma informatyczna na przykład, zrobiła projekt , wystąpiła o dotacje, za którą kupiła dodatkowe serwery i zaczęła świadczyć usługi hostingowe, albo uruchomiła filię swojej działalności w sąsiednim mieście. Oczywiście każdy taki projekt i każdy sygnał o jakiejś nieprawidłowości należy zweryfikować , ale robienie z tego afery to skrajna głupota. To by było nawet śmieszne ale stan wiedzy o tym jak funkcjonują fundusze unijne jest w społeczeństwie zerowa. Szkoda tylko, że znów odejmie punktów rządzącym.
To mi się zebrało na politykowanie, Szczerze mówiąc tak mnie to ostatnio wkurza, że ta emigracja wewnętrzna wydaje się atrakcyjnym wyjściem. Wiem jeszcze niedawno zarzekałam się jak żaba deszczu, że się na nią nie udaję. Owszem udam się ale na swoje "rodos:, jutro i to na cały dzień. Dziś zdecydowanie mam kiepski dzień . Mamuśce znów się zebrało na szaleństwa od wczoraj jazda bez trzymanki ale nic na to nie poradzę. Jeden pozytyw , to odebrałam zamówione książki, trzeci tom słowiańskiej sagi "Moc Korzeni" i "Rajski Zakątek" pana Ćwirleja.
czwartek, 7 sierpnia 2025
7.08.2025 Wpis śmieciowy
Tytuł trochę zakrawa na przewrotny ale ja całkiem poważnie. A rzecz w segregacji śmieci i tak zwanej ekologii jako takiej. Otóż niedawno nasz Ratusz zajął się tematem segregacji śmieci przez podmioty gospodarcze. Trafiło i na nas, choć nie tak od razu na pierwszy rzut. W 2017 jak się wprowadzaliśmy do nowego budynku zawarliśmy z PUK-iem umowę na wywózkę śmieci , zastrzegliśmy też sobie wywóz nieczystości z szamba „na wezwanie” ( wzywamy raz 8-10 miesięcy) . Dostaliśmy pojemnik z napisem „podmioty gospodarcze” pojemności 240l i co dwa tygodnie przyjeżdżała śmieciarka i opróżniała pojemnik. JEDNA ŚMIECIARKA! I na te dwa tygodnie ten jeden 240 litrowy pojemnik nam wystarczał. Czasem jak mieliśmy dużo zamówień to wystawialiśmy dodatkowy worek z kartonem , bo te o dużych gabarytach , nawet pocięte i poskładane do pojemnika się nie mieściły. Cena za te usługi nie powalała, bo 178,50zł brutto na miesiąc to nie tak znów dużo. Gdzieś tak w marcu tego roku Ratusz jednak stwierdził, że tak być nie może, żeby podmioty odprowadzały śmieci ogólne a nie posegregowane i zażądał raportów i przedłożenia umów i faktur. Przedłożyłam a jakże. No i się zaczęło; że powinniśmy mieć osobną umowę na wywózkę szamba i na segregację śmieci i że to będzie taniej. A jak się nie zdecydujemy to nam tam coś grozi ze strony gminy. Sankcje znaczy. Nie dochodziłam co za sankcje, ale po dyskusji z młodzieżą i małżonkiem wystąpiliśmy o te umowy. Poszło szybko , aneks do umowy śmieciowej, umowa na szambo i tu zdziwko, bo tylko raz do roku wywozimy. A po co więcej jak szambo mamy wielkie a korzystamy tyle co w trakcie pracy plus 2-3 razy w tygodniu zmywarka i to mała na 17l wody. Pojemnik na śmieci ogólne i tak musiał zostać. Dali nam worki w różnych kolorach z napisem „podmioty gospodarcze” , no i zaczęliśmy segregować . Miało być taniej jak gadał „Mózg” z Ratusza , bo 35zł + vat. Tyle, że nie powiedział, że od worka , a to się okazało przy podpisywaniu aneksu. Ale trudno i tak byśmy musieli prędzej czy później na to się zgodzić, bo takie są przepisy w mieście. A teraz najlepsze: każdy z tych rodzajów śmieci – w naszym przypadku papier, plastiki i bio oraz śmieci ogólne są odbierane w innych dniach . Plastik i papier we wtorki ( plastik rano, papier w południe) bio w poniedziałki , a ogólne jak dotąd , co drugi tydzień w piątek. Czyli zamiast jednej jeżdżą 3 śmieciarki co generuje i koszty i „ekologicznie” emituje spaliny przyczyniając się do ocieplenia klimatu - według ekologów. Pierwsze podejście do ogólnych – po dwóch tygodniach mieliśmy w pojemniku 3 worki – kuchnia plus 2 kosze spod biurek. Śmieciarka oczywiście opróżniła. Za dwa tygodnie i tego nie było- przejechali pod oknami ale oczywiście skasowali nas za cały miesiąc. Od razu wystąpiłam o mniejszy pojemnik. Dostaliśmy i rachunek o połowę mniejszy też. I tak do końca pojemnika nie zapełniamy, najwyżej tak na ¾. To kolejny samochód , który jeździ W ciągu miesiąca zbieramy po 3-4 worki śmieci plastikowych i papierowych i czasem 2 lub 3 worki bio. Razem jakieś 8 do 10 . Łatwo przeliczyć , to daje około 300 zł + vat , ogólne , aktualnie po zmianie pojemnika około 90,brutto. Oszczędności jak cholera , nie mówiąc już o kosztach obsługi 4 śmieciarek ze strony PUK-u i ich wpływie jako takim na środowisko , w tym przypadku czystość powietrza w mieście , bo oczywiście śmieciarki jeżdżą na olej opalowy czyli popularne diesle. No , to gdzie ta ekologia ? Bo chyba z segregacją śmieci raczej w zgodzie nie żyje. Zastanawiam się jaki to wszystko ma sens. Ani to oszczędność ani ekologia , ale jak nie wiadomo o co chodzi to , wiadomo, że chodzi o kasę. A żeby było śmieszniej : mieszkańcy – nie podmioty gospodarcze płacą od wywózki śmieci segregowanych jednakową kwotę raz na miesiąc niezależnie od ilości worków.
środa, 6 sierpnia 2025
6.08.2025 Smutna data
co tu ukrywać. Nowy nie jest moim prezydentem i nawet nie wiem czy nim w ogóle jest , bo nikt ponownie głosów we wszystkich komisjach nie przeliczył i powtórki drugiej tury też nie było a powinno być jedno lub drugie, bo niby skąd mam wiedzieć, że mój głos nie został przypisany nowemu ? I tu jestem bardzo rozczarowana bo 11 milionów obywateli zostało potraktowanych jak gorszy sort. Rzetelne przeliczenie głosów i wyniki , nawet jeśli byłyby takie jakie są , należą się tym co głosowali na Trzaskowskiego i tym co nie poszli w ogóle i tej triumfującej stronie też - w ich własnym interesie. Nie miałam zamiaru oglądać ceremonii , bo od pierwszego Dudy to jest tylko przerost formy nad treścią. Ta pompa i nadęty patos utaplane w bogo-ojczyźnianej pianie ; nie , to nie dla mnie. O bojkocie słyszałam , ale to akurat dla mnie znaczenia nie miało. No i patrzeć nie mogę na tę facjatę. Młodszy syn rzucał okiem na ceremonię i słuchał przemówień i stwierdził, że mamy dzień żałoby narodowej i że gość "pier..." no wiecie. Tym bardziej mnie to nie zachęciło , ale po powrocie z pracy małżonek włączył tv i akurat jak zaczynało się przemówienie na placu Piłsudskiego. Jedyny pozytywny akcent, to fakt, że gadał z pamięci. Co ja piszę "gadał"! Wrzeszczał. To przemówienie było wywrzeszczane i nie ma się co czarować , było skrajnie konfrontacyjne , agresywne , podsycające wrogość i trąciło mychą. Tak, nie pomyliłam się; pasowało by do czasu młodości mojej babci czyli 20-lecia międzywojennego. Na dzisiejsze czasy było po prostu anachroniczne. Gadał jak byśmy nie byli suwerennym , uznanym na świecie krajem . Brakowało tylko "wstawania z kolan". I o ile byłabym gotowa dać mu cień szansy , choćby dlatego, że jest w kontrze do prezesa wszystkich prezesów, to ten wywrzeszczany manifest wojenny mnie zraził kompletnie. A poprawka była za chwilę ; złożenie wieńców przed pomnikiem katastrofy samolotowej i też nie to było najważniejsze ( można się było tego spodziewać) ale przy tym składaniu zagrali sygnał jak na apel poległych . Nie pamiętam co dokładnie symbolizuje ale kiedyś oglądałam program o współczesnym ceremoniale wojskowym i było też o sygnałach granych na różne okoliczności. Taka sugestia, że to polegli a nie ofiary katastrofy lotniczej. Totalnie nie na miejscu przy ceremonii zaprzysiężenia. Co ma piernik do wiatraka ... A dobiła mnie odśpiewana niczym hymn "Pierwsza Brygada". Co to niby miało być ? Pean na cześć Piłsudskiego ? Zaraz mi się potencjalny kandydat na niedoszłego teścia przypomniał. Jak sobie popił to śpiewał Pierwszą Brygadę. Jednym słowem załamka. Przez 10 lat było źle i można się było spalić ze wstydu za wyczyny poprzednika ale ten to porażka zanim jeszcze zaczął. Pozostaje się nastawić na jeszcze gorsze. A nowa -pierwsza ? Jaki pan - taki kram chciałoby się powiedzieć. Tak samo odpychająca jak nowy. Małpowanie ubioru Trampowej nie pomoże, co nie zmienia faktu, że i tak się lepiej prezentuje niż poprzednia. Poza tym ok. Kompania honorowa się spisała jak zwykle. I to by było na tyle , póki co , od 1.06. staram odciąć się od polityki. Słabo mi idzie ale próbuję.
Wpis miał być dziś o czymś innym ale nic straconego , wstawię jutro, bo mam prawie gotowy. Musiałam , bo inaczej by mnie bezsilna złość rozsadziła.
Z domowych spraw to zamknięcie na patent pokoju chyba poskutkowało. Tej nocy nie działo się nic. Babsko nie przyszło. Zobaczymy jak długo. Na działce znów masa roboty. Trawnik urósł i trzeba kosić, zielsko na grządkach pielić , jabłka zrywać i mnóstwo innych drobniejszych i większych rzeczy zrobić. Liczę, że najbliższe słoneczne dni sprawią , że w końcu zakwitną kwiaty. Mają mnóstwo pąków. Malwę drzewiastą zasadziłam i teraz będę sprawdzać jak sobie radzi. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do marketu po wodę i trafiłam tam na doniczkę eukaliptusa. Ostatnią i trochę już zabiedzoną , chyba na mnie czekała. Próbowałam wyhodować z nasion , które dostałam w prezencie ale się nie udało. Sadzonkę odratuję . Zabrałam ją do domu , poprzycinałam uszkodzone gałązki i wstawiłam do pojemnika z wodą, żeby się dobrze nawodniła. Jutro przesadzę do dużej donicy. Podobno przez pierwsze trzy lata dobrze jest hodować w donicy i na zimę odstawiać do jakiegoś pomieszczenia , potem można wsadzić do gruntu , bo już się zahartuje. Tak czytałam na forum ogrodniczym więc zastosuje , a co z tego wyrośnie ???
wtorek, 5 sierpnia 2025
5.08.2025 Sierpniowy dzień codzienny
"Lato było jakieś szare" , tak mi się po głowie kołacze dziś ta piosenka, bo faktycznie dzień szary i od mniej- więcej 15.30 pada. Mnie tam nie boli , normalnie funkcjonuję , ogródek sam się podlewa , czego chcieć więcej. Tylko zmartwiło mnie , że nie mogłam dziś posadzić krzaczka. Nabyłam w szkółce internetowej malwę drzewiastą. Od dawna mi się ten krzaczorek podobał a koło naszej miejscowej galerii sztuki, którą mijam co dzień w drodze do pracy wyrósł na ładne , regularne drzewko, obsypane fioletowymi kwiatkami. Ja konsekwentnie trzymam się kolorystyki i wybrałam bordową. Sadzonka jest jednak zdrowa i w doniczce więc nie powinno się nic stać do jutra.
Zasadzka działa. To i owo zarejestrowała. A do pokoju dostępu nie było. Dziś powtórka, z innej perspektywy kamery. Filmiki z wczorajszej nocy zgrałam , te istotne oczywiście a dziś podstawiłam w innym miejscu. Z wczorajszych wynika, że to jednak matka otwiera drzwi tej babie. Do bloku wchodzi sama ale do mieszkania dzwoni, Zobaczymy co dziś kamerka zarejestruje.
Tak poza tym w miarę spokojnie , pracujemy w pełnym składzie. Co prawda to nie koniec sezonu urlopowego u nas , ale dopiero pod koniec sierpnia.
poniedziałek, 4 sierpnia 2025
4.08.2025 Zasadzkę
na to babsko zmontowaliśmy w sobotę a dziś uruchomiliśmy. Drzwi do pokoju zamknięte na patent, kamerkę nad drzwiami uruchomiłam i teraz czekam w nerwach na to, co się będzie działo. ostatnio sąsiadka dała mi znać, że się wsypuje do matki po 22.00 ale jak pisałam e-mail odebrałam rano i nie zareagowałam akurat tego wieczoru. Jeszcze trochę czasu mam . Jak się dziś znów wsypie to będzie nie zła zadyma. Już się boję.
Tak poza tym dość spokojnie. Wciąż jeszcze sezon ogórkowy więc mniej się dzieje. Nieco się ochłodziło ale nie mam się co cieszyć. Od czwartku znów mają wrócić upały.
niedziela, 3 sierpnia 2025
3.08.2025 Nie ma to jak sen
sprawiedliwego lub stróża nocnego. Działo się w nocy na sąsiedniej ulicy oj działo ! Aż TVP przyjechała i pewnie relacja niebawem będzie. A my spaliśmy i o wydarzeniach sobotniej nocy nie mieliśmy pojęcia. Ci z tv ustawili się na parkingu pod naszym blokiem ale filmowali ulicę prostopadłą do naszej. Przyszedł policjant, gadał do mikrofonu, potem pojechali do miasta , wrócili i znów coś tam filmowali i gadali. Widzieliśmy to wszystko z okna naszej pracowni. Małżonek twierdził, że pewnie o jakąś patodeweloperkę chodzi (za nami bloki za płotami i jeżdżącymi bramami ale z małą ilością miejsc do parkowania) , ja, że skoro policja to raczej jakiś konflikt sąsiedzki nie do rozwiązania. Poszperałam w internecie na miejskich forach i się okazało. W nocy w blokach za nami doszło do awantury między ojcem a synem i syn pociął ojca nożem . Kilkanaście ran. Gość na razie żyje ale w stanie ciężkim. Jakaś libacja , bo syn miał 3,5promila. Pewnie jak się w necie pokazała na lokalnych forach notka , to TVP skorzystała z tematu na sezon ogórkowy i przysłali tu swoich reporterów. Ciekawe jak się temat rozwinie i jak zakończy. Historię dopiszę do mojego prywatnego , "powiatowego crime story". Zapisuję sobie co ciekawsze zdarzenia kryminalne . To będzie chyba ósmy odcinek od czasu gdy chodziłam do LO.
A tak poza tym niedziela dość leniwa. Nawet pospałam z dwie godziny po południu. No i pod wieczór zaliczyliśmy działkę. I dobrze, bo spadające jabłka zatkały rynnę . Małżonek wyczyścił i przy okazji - jak już stał na tej drabinie- oberwał jabłka z gałęzi, która wystaje nad dach.