działo się dziś na różnych polach mnóstwo. Nie to jednak mi przeszkadza w pisaniu. Znów mam coś z oczami, muszę sobie jakieś okłady z rumianku zrobić. Zamelduję się jutro .
sobota, 19 lipca 2025
piątek, 18 lipca 2025
18.07.2025 Praca wre
i pewnie przed świtem się nie skończy , przynajmniej chłopaki. Ja skorzystałam z nieobecności małżonka i zrobiłam trochę miejsca w szafie , bo wiadomo jak to z facetami - wszystko im się przydaje, raz na 70 lat ale się przydaje. Trzymałam w tamtym miejscu przeróżne stare jak świat pościele . Po co i na co ? skoro nie używane od lat 25 z okładem ? No cóż , tak mam. Zrobiłam z tym jednak porządek, przy okazji poszły w odstawkę dwa stare śpiwory. Ostatni raz byliśmy pod namiotami w roku 2000? Jakoś tak... Lata świetności śpiwory mają dawno za sobą więc tylko zajmowały miejsce w szafie. Jutro wywiozę na gpszok albo wrzucę do kontenera pod biedroną. Tak poza tym zrobiłam zakupy na najbliższy tydzień dla nas i dla matki i właściwie na tym koniec mojej działalności. Odpuszczam wszystko inne i się byczę. Jutro działkowa impreza. Rozpogodziło się i wszystko wskazuje na to, że się odbędzie. Rano upiekę rogaliki z jabłkami jako wpisowe. Pewnie dotrzemy dopiero po obiedzie, bo małżonek będzie noc odsypiał.
Moja słowiańska mikstura mnie zadziwiła. Wystarczyło jej na tydzień, popijaliśmy po szklaneczce codziennie. Dwukrotnie zapomniałam włożyć ją do lodówki więc stała po prostu na blacie. Nie straciła ani na smaku , ani się nie zepsuła ani nawet nie zmieniła koloru. Nie wiem czego to zasługa , czy ziółek czy może miodu ale pozostała świeża , musująca i przepyszna. Będę ją robić częściej.
czwartek, 17 lipca 2025
17.07.2025 Prawdziwy deszcz,
no nie wierzę ! Ale tak, pada i to już od kilku godzin. Jak na nasz rejon to co najmniej nietypowe. Cieszę się jednak, bo susza już mocno nam dokuczyła. Kończymy prace przygotowawcze przy kontrakcie. Jutro najważniejsze czyli przełączanie. A reszta jak zwykle. Monotonne te dni. Przynajmniej na razie. Nic się nie dzieje , ale czy musi? W końcu są wakacje. Od poniedziałku pracujemy przez tydzień w mocno okrojonym składzie, bo na urlop idą aż trzy osoby. Damy radę i tak połowa naszych klientów ma firmy pozamykane.
Na przyszłą niedzielę planujemy imprezę imieninową na działce , takie 4 w 1, ale czy się uda , nie wiadomo, bo prognozy wskazują nadal opady. W każdym razie sobotnie imieniny lata na działkach raczej do skutku nie dojdą, jeśli nic się w pogodzie nie zmieni.
Obmyśliłam sobie dekoracje na późne lato i jesień. Jak zwykle wpadłam na pomysł niespodziewanie. Tym razem szperałam w biblioteczkach w poszukiwaniu czegoś do czytania. Koniec końców niczego nie wyciągnęłam z półki , bo i tak nie mam czasu na czytanie ale to mi podsunęło pomysł. Ale o pomysłach dekoratorskich w swoim czasie. Zamówiłam sobie w tym celu poszewki na poduszki. Tyle na razie mogę zdradzić . Poduszki z odpowiednim motywem mogą sporo załatwić. Pożyjemy - zobaczymy.
środa, 16 lipca 2025
16.07.2025 Deszcz wisi w powietrzu
ale wciąż nie chce u nas padać . Wczoraj wieczorem znów poudawało przez 20 minut i to wszystko a dziś chmurzy się już od 14.00 mniej- więcej i nic. A powietrze pachnie deszczem. Ten tydzień wykończy nas wszystkich. Pracujemy przy projekcie , ale wciąż coś się dzieje obok. Jakieś awarie albo tak o, albo z winy klienta. Do piątku włącznie będzie takie szaleństwo . Właściwie to do soboty rano , bo przełączanie w nocy. A co dalej to się okaże. Albo ruszy od razu , albo będą poprawki. Na szczęście nie ma presji czasu. Termin zakończenia prac mamy za miesiąc. Zakładamy jednak, że zamkniemy sprawę jeszcze w tym miesiącu.
Tak poza tym dość spokojnie. Staram się odpoczywać popołudniami, bo ostatnie dni mnie wykończyły.
wtorek, 15 lipca 2025
15.07.2025 Historia jest nauką ścisłą
Zawsze jest tylko przyczyna, przebieg i skutki. Nie ma pola do swobodnej interpretacji – liczą się fakty. Jakieś zdarzenie zaistniało w takiej a nie innej formie, miało taki a nie inny przebieg i takie a nie inne skutki za sobą pociągnęło. Tego uczył mój pierwszy nauczyciel historii. Miałam ich kilku i wszyscy mieli swoje indywidualne spojrzenie na historię i umieli sprawić, że ją pokochałam. Inny z tych wspaniałych ludzi uczył nas, że na historię nie należy patrzeć z punktu widzenia , wiedzy i umiejętności współczesnego człowieka, zgłębiając historię należy wejść w mentalność przodków i myśleć kategoriami epoki , którą się bada. Co innego gdy mówimy o archeologii , tu można stawiać tezy i próbować je udowodnić docierając do źródeł i artefaktów. To wszystko o czym napisałam wyżej jest trudne, wiem i mało kto , nawet wśród historyków – naukowców traktuje w ten sposób historię. Historia wbrew łacińskiej maksymie nie jest też nauczycielką życia, choć powinna. A w każdym razie my społeczeństwo polskie nie chcemy czerpać z jej mądrości. Dobitnie pokazała to wystawa zorganizowana przez Muzeum Gdańsk , o której zrobiło się głośno. Wystawa , którą ja nazwałabym „Zapomniani” a traktująca o tysiącach młodych chłopaków siłą wcielonych do Wermachtu lub innych nazistowskich formacji w czasie II wojny. Dla nich i ich rodzin to była ogromna tragedia. Wielu z nich zdezerterowało , jeszcze więcej zginęło na wszystkich frontach – kto wie - może nawet z rąk rodaków, którzy znaleźli się po tej drugiej stronie. Część z nich po ucieczce i zakończeniu wojny została na Zachodzie a ci co wrócili zostali potraktowani jak zdrajcy a często i na tym nie był koniec , bo padli ofiarami SB. A potem o nich zapomniano aż do teraz . Ktoś w tym muzeum dostrzegł tragedię tych rodzin i postanowił przywrócić pamięć o nich a pewnie i wielu z nich dobre imię. Każdy , kto choć otarł się o historię wie, jak to wyglądało na Pomorzu , Kaszubach , Śląsku, u mnie w Wielkopolsce, po części pewnie i na Warmii i Mazurach. A już na pewno znają te historię rdzenni mieszkańcy tych ziem i mają w niej swój udział. Ja sama mam taki przypadek w rodzinie . Co prawda dotyczy to I wojny ale mechanizm ten sam i tragedia ta sama. Starszy brat mojej babci został siłą wcielony do pruskiego wojska. Mieszkali wtedy w okolicach Kruszwicy , niedaleko granicy z zaborem rosyjskim. Oddział pruski jeździł po okolicznych wsiach, z gotową listą „poborowych”. Przyjechali i do nich. Brata babci wyciągnęli z kuźni gdzie terminował u swojego ojca i akurat pomagał mu w pracy. Za kilka miesięcy miał zdawać egzamin na czeladnika. Gdyby odmówił , zabili by jego i prawdopodobnie jego całą rodzinę. Dwa lata później zginął na linii Verdun we Francji . Gdy go zabrali miał 19 lat. Być może zastrzelił go Polak wcielony podobnie jak on, tylko do armii rosyjskiej… Nie ma swojego grobu, nie było nawet jego zdjęcia a babcia i jej siostra wciąż o nim pamiętały, aż do końca swoich dni. Ale wracając do wystawy … Wywołała święte oburzenie po prawej stronie sceny politycznej i wśród różnych patriotów „małej wiary” w tym i naszego prezydenta . Co z nich za patrioci jeśli boją się własnej historii i nagminnie ją fałszują , przeinaczają i „pudrują”. Historia to nie tylko bohaterskie czyny i ludzie o nieposzlakowanych charakterach. Oprócz tych pięknych i wzniosłych fragmentów są i te ciemne. I jest ich w naszej ponadtysiącletniej pokręconej historii wcale nie mało. Nie mamy jednak powodu ją fałszować czy choćby przemilczeć. Fałszerstwa i przemilczanie czy naginanie prawdy historycznej do potrzeb narracji jakiejś partyjki czy tak zwanej „polityki historycznej” tego co minione nie zmieni i nie wybieli. A prawda bywa okrutna i ma to do siebie, że potrafi wypłynąć w najbardziej nie spodziewanym momencie. Po co ukrywać „trupy w szafie” i udawać, że ich nie ma. Są i kiedyś z tej szafy wypadną. Lepiej ustawić je w szeregu , pokazać światu i być z tego dumnym. Szczycić się swoją historią , nie zawsze świetlaną ale prawdziwą . W ten sposób pokazać swoją siłę. Tylko słaby naród boi się swojej historii. A historia właśnie zatacza koło, zaczyna się od słów …
poniedziałek, 14 lipca 2025
14.07.2025 Szalony tydzień się zaczął
ale damy radę. Dobrze zaplanowane kolejne zajęcia i odpowiedni sprzęt to już więcej niż połowa sukcesu. Podniosła mi dziś ciśnienie mamuśka i to już od rana , ale to nie nowość. Uparła się , że nie weźmie tabletek , bo już brała , pielęgniarka miała przyjść o 9.00 i nie przyszła i w ogóle za dużo tych tabletek i za nic nie dała sobie wytłumaczyć, że tabletki brała wczoraj a przed 9.00 przychodzę ja a nie pielęgniarka , no i oczywiście dostała znów jakąś spinkę i wyzwała mnie od najgorszych. Jaka pielęgniarka i jak się nazywa już mi wyjaśnić nie umiała. Ujechać z nią nie sposób. A wieczorem jak podjechałam siedziała ubrana w grube rajstopy , suknię i sweter i co prawda tabletkę połknęła ( albo jutro znajdę gdzieś wciśniętą) ale kompletnie nie kontaktowała i tylko mamrotała coś niezrozumiale. Sama już nie wiem co o tym myśleć.
A jutro ciąg dalszy szaleństw pracowych.
niedziela, 13 lipca 2025
13.07.2025 Ogórek, ogórek , ogórek
zielony ma garniturek" - taka piosenka z dzieciństwa moich synów mi się przypomniała , bo sezon ogórkowy w pełni i ogórków wszędzie też pełno. U mnie na działce na ten przykład. Zerwałam już pięć. Na razie po prostu je zjadamy lekko posolone, jako przekąskę . To zresztą mój przysmak z dzieciństwa. Zrywałam sobie w babcinym ogródku ogórka , obierałam , posypywałam solą i zjadałam. Nic pyszniejszego! Do słoików też mi się udało ogórki zapakować. Mam już siedem słoików zakiszonych. Będzie więcej , jak dojrzeją te z mojej grządki. A na razie sobie odpoczywam. Jeszcze , bo od jutra rana będzie się działo i tak przez cały tydzień a pewnie i następny. Najważniejsza część prac przed nami a realizujemy ten wygrany przetarg. Do tego wszystko w zmniejszonym składzie , bo od jutra u nas urlopy. Mnie niestety nie pisany przynajmniej na razie. Może w sierpniu ale raczej w naszym PDzO. Za tydzień na działkach imieniny lata czyli piknik rodzinny . Wpisowe jak zwykle: placek, dary z ogrodu albo improwizacja. Chyba tym razem błysnę rogalikami z epoki mojej babci, tak sobie myślę, bo to tani i szybki przepis. No i smakują niebiańsko. Wracam do Antoniego Fischera i jego przygód z poznańskim półświatkiem. Dobrego tygodnia !