sobota, 2 sierpnia 2025

2.08.2025 Bukiet

nie zbyt imponujący gdy chodzi o kolory ale za to pachnie oszałamiająco. Przyniosłam z działki. W bukiecie znalazły się kwiatostany mięty, szałwia muszkatołowa i lawenda ,Bukiet uzupełniłam kilkoma złotymi rudbekiami i jakimś zielskiem, które ma cienkie łodyżki i kwiatostan w kształcie szeleszczącej kulki. Pachnie w całym domu. A skoro mowa o zapachach, to ziółko pachnące chińską zupką nazywa się "tall curry". Rośnie już na grządce z ziołami.  Pozostałe , kupione wczoraj roślinki też już w miejscach docelowych. Tak poza tym , założyliśmy dziś antenę do tv na dachu naszego domku. Taki okrągły talerz wielkości talerza obiadowego. Wygląda jak by nad chatką lądował jakiś niezidentyfikowany obiekt latający, innymi słowy ufo. Tv niestety tylko naziemna więc ogranizcona ilość kanałów ale mnie to nie przeszkadza, raczej nie będę siedziała przed telewizorem jak mam za oknem własną łączkę i fontannę. No i warzywnik do obrabiania.   I ciekawostka taka , udało mi się wyciągnąć na działkę moją matkę. Za długo nie chciała siedzieć i najpierw wszystko krytykowała ale jak ją posadziłam na fotelu i zrobiłam kawę , to już pasowało. Małżonek skorzystał z okazji i podjechał poprawić zamek , który niedawno przykręcał w drzwiach do dużego pokoju. Nie poszło ze względu na stary typ futryny ale już jest dobrze  i odkręcił i zabrał butlę z gazem. Matka wprawdzie od dawna go nie używa ale strzeżonego ... i tak dalej. Nie wiadomo co jej do głowy wpadnie. Na odchodne dostała jabłka i bukiet nagietek i już jej wszystko pasowało. O dziwo wieczorem pamiętała, że była na działce. 

Tak poza tym zbieramy ogórki, pomidory i jabłka. Mało w tym roku, bo i chłodniej i deszczowo od czasu do czasu. W sumie to dobrze, bo ubiegłorocznych zapasów jeszcze nie mało w piwnicy. Dzień działkowy od początku do końca i tak lubię. Miłej niedzieli !

piątek, 1 sierpnia 2025

1.08.2025 Jak na jeden dzień to trochę dużo tego

Trochę dziś na wariackich papierach jechaliśmy. Niby taki dzień na luzie , ale w nieustającym ruchu. Pojechaliśmy do centrum meblowego zamówić kanapę. Owszem zamówiliśmy tyle, że terminy są szalone i będzie gotowa na 4 .09. No trudno , sezon na kanapie jeszcze nie w tym roku. Liczę sobie po cichu , że może wcześniej się wyrobią. Z drugiej strony trwa sezon urlopowy więc i z tego powodu terminy dłuższe. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do leroy obejrzeć roślinki i  oczywiście pusto nie wyszliśmy. Najważniejsze , to kupiłam pigwowca - ładny i zdrowy z jabłuszkami. Posadziłam na jesieni  ale nie przetrwał. Oprócz tego jest jeszcze goździk, hebe i jakieś ziółko. Ziółko wygląda trochę jak rozmaryn  a pachnie chińską zupką. Jutro napiszę jak to się nazywa , bo nie zapamiętałam. Następny przystanek , bistro pod miastem. Kupiliśmy kilka słoików z ich daniami. Sprzedają te słoiki od czasu pandemii. Tak się to rozpowszechniło, że pół miasta z tego korzysta ale jedzonko dobre i bez roboty. Wychodzi 29zł za obiad na 2 osoby. Jedyne co trzeba to odgrzać i ewentualnie dołożyć jakieś dodatki. ledwie wróciliśmy małżonka wyciągnął klient, bo coś tam pilnego a mnie starszy syn, bo pilnie potrzebne oprogramowanie a dokładniej to aktualizacja . Załatwiłam, ale facet z firmy mnie "zastrzelił" . " Szef i dwóch kolegów na urlopie , a ja nie umiem tego zrobić , nigdy nie robiłem". Trochę mu nawkładałam , ale bez przesady. Chyba mu jednak na ambicję wjechałam , bo za 15 minut zadzwonił i zameldował, że rozmawiał z szefem i że klucz mi wysłał e-mailem. Nie wiem jak to skomentować, dawno mnie nikt tak nie zaskoczył.  A jak już wróciliśmy do domu to zadzwonił chrześniak mężusia, że są w mieście i czy mogą do nas wpaść. Skończyło się tak, że umówiliśmy się po 19.00, zaraz po obiedzie pojechaliśmy na cotygodniowe zakupy , do mojej matki z tabletką po drodze i wróciliśmy o 19.00. Na szczęście się trochę spóźnili i zdążyliśmy się rozpakować. Posiedzieliśmy przy cieście z agrestem i dobrym winku , pogadaliśmy i pojechali. Dzień za krótki... Jutro plany działkowe ale co się będzie działo to się okaże , bo niby znów ma padać . 

czwartek, 31 lipca 2025

31.07.2025 Koniec miesiąca

w miarę spokojny choć pracowity. Koniec kontraktu , dziś był odbiór - bez uwag, wszystko gra i trąbi , jutro piszę fakturę , baaaardzo konkretną . I to jest pozytywne.  A co dalej ? Od września kolejny kontrakt, tu już jednak więcej do powiedzenia ma młodzież , a małżonek będzie papiery do emerytury szykował. 

Tak poza tym walczę znów z matką. Tym razem zapiera się, że nie założy majtek chłonnych.  Ma już ten problem jak większość starszych ludzi ale za nic nie daje się przekonać, że ma je nosić. Zero współpracy. I oczywiście znów znajduję pochowane tabletki. Tym razem zawinięte w jakiś skrawek papieru i rzucone na stolik. Jak ona to robi, że niby bierze i nie połyka, nie jestem w stanie namierzyć. Nadal czekam na przyjazd biegłego z sądu w celu przebadania jej i wydania opinii dla sądu. Postanowiłam cierpliwie poczekać aż minie miesiąc czyli do 9.08 a potem będę się dopytywać u prawniczki. Staram się nie stresować sytuacją , bo nie mam na to wszystko wpływu i tłumaczę sobie, że robię co mogę. Słabe to tłumaczenie ale czy mam inne ?

Lato prawie na półmetku i to już widać, kwitnie wrotycz i nawłoć , dojrzewają jabłka i słoneczniki. To ten moment gdy natura najszczodrzej sypie z rogu obfitości. Lubię tę porę roku o ile nie ma większego upału , a w tym roku nie ma. 

Jutro mamy w planach pojechać do centrum meblowego po działkową kanapę. 

P.S. Właśnie zauważyłam; popełniłam dziś 4400-setny wpis na blogu. 


środa, 30 lipca 2025

30.07.2025 Wiedziałam ,

 że robota mi nie odpuści a już się cieszyłam ,że jak wczoraj obrobiłam hurtowo sprawy firmowe to dziś będzie mniej. Nic z tego. I tak miałam co robić. I nie wygląda, żeby jutro miało być lepiej. Pod wieczór pojechaliśmy na działkę. Małżonek sprawdzić czy wyrastają mu poprawki w trawniku , w  kilku miejscach trzeba było dosiać a ja nazrywałam fasolki i ogórków i zrobiłam oprysk na grzyby atakujące ogórki. Nie wiem czy to coś zadziała ale zrobiłam jak wyczytałam. Miksturę z jodyny, wody i odrobiny płynu do naczyń dla przyczepności . Dla lepszego efektu spryskałam też sąsiednie grządki . Internet twierdzi, że skuteczne. Okaże się. Mimo deszczowej ostatnio pogody i nieco niższej temperatury jak na lipiec w ogródku zielono i wszystko rośnie. Nawet moje gladiole dostały pąki, a już się martwiłam ,że nie dadzą rady. Za kilka dni zakwitną. 

Zamówiłam sobie lekkie czółenka na jesień , takie jak lubię; niski obcas, czarne - matowe i z paskiem na przegubie. Skorzystałam z przeceny. 

wtorek, 29 lipca 2025

29.07.2025 Hurtem

 załatwiłam dziś ostatnie sprawy firmowe na ten miesiąc więc jeśli nic mi nowego nie wyskoczy to mam dwa dni wolnego - teoretycznie. Bo wiadomo , codzienne sprawy i tak będą, ale mniej. No i jak zwykle sprawy matki ogarnąć muszę. Szykuję się na akcję "szkodnik". To babsko nie odpuszcza . Wczoraj znów dostałam sms z informacją, że się ładuje do bloku. Niestety nie usłyszałam sygnału i przeczytałam dopiero rano. Ale nic straconego, upilnuję...

Mało mam czasu na obserwowanie życia w mieście . Ostatnio oglądam je głównie z okien samochodu. jedno co mogę o nim powiedzieć , to to, że nie jest szare. Ludzie całkiem fajnie i kolorowo ubrani , nawet starszych panów coraz więcej w kolorowych koszulach, kurtkach i spodniach. Mnóstwo zieleni i kwiatów wszędzie ; na skwerkach, klombach w oknach i balkonach , nawet przy wejściach do sklepów , pubów i restauracji . Kolorowe instalacje na rynku i w moim ulubionym miejscu , gdzie kiedyś prowadziłam kiosk - tam w gigantycznych donicach z kwiatami , tego lata rozsiadły się gigantyczne motyle. I ciekawostka taka ; popularyzuje się wyprzedaż garażowa. Ostatnio , zwłaszcza na osiedlach widuję coraz częściej stoiska przy domu z różnymi rzeczami na sprzedaż, dziś np, z zabawkami dla maluchów. Całkiem dobry pomysł. Po co wyrzucać dobre rzeczy jak można komuś odsprzedać za choćby przysłowiowe 50 groszy. Kiedyś minęłam stoisko z jakimiś częściami do auta i narzędziami, kilka razy z ciuszkami dla dzieciaków. No i "światowiejemy " ! Jakieś 2 lata temu pojawiły się kwiatomaty, gdzie o każdej porze dnia i nocy można kupić bukiet a kilka dni temu na krańcu parkingu przy galerii stanął "pizzomat" , Taka budka , gdzie można sobie kupić gorącą , świeżo upieczoną pizzę . Jak to ustrojstwo działa i w jaki sposób tę pizze wypieka nie mam pojęcia bladego ale działa i z tego co zaobserwowałam ciszy się zainteresowaniem . To tyle nowinek z miasta...  

Tak poza tym zakisiłam kolejne 4 słoiki ogórków , tym razem z naszej działki. Mam też już trochę jabłek z naszego drzewka  ale na razie nie mam na nie pomysłu. 

poniedziałek, 28 lipca 2025

28.08.2025 Można się wkurzyć

 Blogspot wyciął mi kawal , po raz pierwszy odkąd tu jestem, a to już 12 lat z haczykiem . Wylogował mnie . Zdążyłam się wkurzyć zanim to ogarnęłam. Diabli nadali . Ciekawe jak to będzie działać dalej..,           Pomyślałam o jesieni. Ten deszcz ... Mimo wszystko deszcz mnie cieszy, ziemia odżyła. A padało tak sobie od wczoraj , całe dwa dni. W miejscu gdzie zdarza się, że potrafi nie padać przez 264 dni w roku to naprawdę coś. No i zwyczajnie lubię padający deszcz. Wiem , to dziwactwo , ale tak mam i już. A pomyślałam o jesieni dosłownie. Nie odmówiłam sobie jesiennych drobiazgów , które pojawiły się w Actionie. Kupiłam lampeczki diodowe , jedną w kształcie jabłuszka , drugą w kształcie grzybka i do tego dwa skrzaty w jesiennych kubraczkach. Uświetnią domowe dekoracje. Mam tego całe mnóstwo ale zawsze miło coś nowego dołożyć. Na razie mam koncepcje, z ich realizacją czekam do września. 

Pod wieczór pojechaliśmy na działkę zobaczyć co się dzieje i dokończyć sprzątania po wczorajszej imprezie. Małżonek uruchomił tv; wcześniej kupił u kolegi w sklepiku z elektroniką antenę. Zadziałało od razu po włączeniu, choć wydawało się, że to nie jest dobre miejsce . Dookoła pełno drzew a za nami hala fabryczna, to ogranicza zasięgi ale jednak działa. Ja się tymczasem zajęłam dokończeniem sprzątania , nie wiele tego było, schowałam kilka rzeczy do starej altany żeby nie mokło , zerwałam ogórki i pomidory - tak, tak, pierwsze 4 sztuki już dojrzały a potem obcięłam przekwitłe czosnki ozdobne. Będzie z tego świetna dekoracja. Na razie jednak musi wyschnąć. 

W pracy po woli wraca porządek rzeczy. Młodzież kończy urlopy. Chwilowo już tylko jeden pracownik brakuje do kompletu. Potem przerwa i po piętnastym sierpnia druga tura. Definitywny koniec naszego kontraktu w Starostwie , jutro odbiór. 

niedziela, 27 lipca 2025

27.07.2025 "Działka dzwoni- muszę iść"

 koszulkę z powyższym napisem i obrazkiem domku w kwitnącym ogródku dostał małżonek w prezencie od młodszej młodzieży. Koszulka ma kolor trawnika więc może się nawet w otoczenie wtopić , a jak ją włoży na działkowy piknik to dopiero będzie ; okaz rasowego krzakowca!  Koszulka w sam raz dla działkowicza. Uśmialiśmy się wszyscy z tego prezentu. Imprezę popsuł nam deszcz, bo jednak się rozpadało, choć było ciepło i bezwietrznie ,ale od czego dobre pomysły. Przesunęliśmy parasol ogrodowy, grilla przenieśliśmy na taras a wszystkie siedziska do domku, przestawiliśmy stół na środek , dzieciaki siedziały przy odnowionym wczoraj stoliku i wszystko zagrało. W przerwach w opadach wszyscy krążyli po ogródku oglądając wszystkie nasze pomysły i udogodnienia. Oczywiście małżonek po raz kolejny chwalił się swoim trawnikiem i systemem nawadniania. Już się chłopaki podśmiewają, że tata opowiada o tym nawadnianiu ile razy pojawią się na działce. Jedzonko nam się udało i jak zwykle zostało całe mnóstwo. Będziemy dojadać ze trzy dni. Moje szaszłyki z melona najbardziej wchodziły młodszemu synowi. Mnie zresztą też. Okazały się jako przekąska pyszne. ozdobiłam paterę gałązką kwitnącego cząbru i małym kwiatostanem kopru. Wyszło ładnie i pysznie. Młodsza synowa zrobiła dodatkowo sałatkę . Niby nic szczególnego brokuł, jajko na twardo , pomidorki koktajlowe sos czosnkowy, ale jako dodatek do grillowanego mięsa idealne. W sumie taki rodzinny piknik ale miło i wesoło. Teraz przerwa w rodzinnym  świętowaniu do września. Poza tymi rodzinnymi aspektami ogród to sama przyjemność, a już ogród po deszczu to naprawdę cos pięknego. Te skapujące z gałązek kropelki wody , intensywny zapach jaki wydzielają rośliny - niepowtarzalne! Jakaś magia !  Nie chce się stamtąd wychodzić i wracać do realnego świata.